-Czemu nas od razu nie zabijesz, ty gnoju!?-wydarłam się gdy tylko rozpoznałam Ariela. Nic nie odpowiedział, tylko patrzył na resztę badawczo, jego wzrok zatrzymał się na Flynnie.
-Szkoda, polubiłem go.-oznajmił z obojętna miną.-Agnes, powiadom proszę Rossiego i Esesmanna, że chciałbym, żeby przyszli tu do mnie i niech wezmą ze sobą moją torbę.-kobieta tylko kiwnęła głową i już jej nie było. Gdy jej kroki ucichły, szybkim krokiem podszedł do Fineasza i delikatnie rozpiął pasy które krępowały mu nogi i ręce, a wtedy rudy zachwiał się i byłby upadł gdyby Ariel go nie podtrzymał, i natychmiast na płaszczu chłopaka pojawiła się rozległa ciemna plama. Ułożył go na posadzce na której pojawiła się kałuża krwi; Flynn oddychał płytko i nierównomiernie. Brązowowłosy, wyjąl ze swojego przepastnego płaszcza strzykawkę i wbił w ramię Fineasza, a ten wciągnąl głośno powietrze i po chwili oddychał już normalnie.
-To powinno uśmierzyć ból.-oznajmił-Muszę cos zrobić, żeby zatrzymać krwawienie.-mówił jakby do siebie. W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka weszło dwóch chłopaków, pierwszy miał srebrne włosy, bladą cerę usianą tu i ówdzie piegami oraz oczy, przywodzące na myśl ciemnoniebieską farbę. Za nim wszedł drugi. Wypłowiały blondyn, włosy sięgały mu ramion, miodowe oczy przypatrywały mi się badawczo zabawnie się mrużąc.
-Cześć Ariel.-srebrnowłosy uścisnął mu dłoń.-Widzę świeże mięsko.
-Nie tym razem.-uciął krótko- Pomóż mi z tym rudym, a ty -zwrócił się do blondyna.- Zajmij się pyskatą.-i wrócił do opatrywania Flynna. Nie za bardzo rozumiałam co się tu dzieje; przed chwilą rażono nas prądem, Fineasza pobito do nieprzytomności, Buford i Ferb wyglądają jak trędowaci, na rękach i nogach mają strupy z których wycieka żółto-zielona ropa. I Izabela, która co jakiś czas dostaje ataku drgawek. Tylko ja się w miarę trzymam, a to wszystko tylko moja wina gdybym wtedy nie wprowadziła ich do Sieci, nie pozwoliła się zranić i nie straciła czujności może moi przyjaciele nie byliby bliscy śmierci. Poczułam czyjąś ciepłą dłoń delikatnie głaszczącą mnie po policzku, odwróciłam się i zobaczyłam oczy koloru lipowego miodu, które wpatrywały się we mnie.
-Cii. Spokojnie już się skończyło, nic ci nie grozi.-mówił spokojnym, kojącym głosem.
-Jaja se ze mnie robisz?!-warknęłam.-Nawet nie wiem gdzie jestem, moi przyjaciele są prawie martwi, a zresztą też nie wiem co może się stać za 10 minut, a ty mówisz, że nic mi nie grozi?! Wal się.-oznajmiłam patrząc mu prosto w oczy.-Albo nie po prostu mnie zabij.
-Nie zabiję cię.-oznajmił z obojętnym wyrazem twarzy.-A teraz.-wbił mi strzykawkę w ramię; szczerze mam już dość szprycowania mnie jakimiś psychotropami.-Słodkich snów…Alice.-delikatnie zamknął mi powieki. Poczułam się, jakbym straciła grunt pod nogami, potem ciemność.
Obudziło mnie subtelne, ciepłe światło, przez chwilę rozglądałam się na wszystkie strony nie wiedząc gdzie jestem. Znajdowałam się w wielkim łóżku przykryta szczelnie wielką puchową kołdrą, a źródło światła stanowiła niewielka lampka, stojąca na stoliku obok łóżka. Dlaczego to jest łóżko, a nie więzienna prycza? Dlaczego w tym pokoju jest tak przytulnie i ciepło…a to nie to samo przypadkiem? Nagle poczułam jak mój żołądek wywinąl koziołka, wiec migiem odrzuciłam nakrycie i pobiegłam do drzwi które mam nadzieje, że są łazienką, bo jak nie to ktoś będzie miał sprzątanie; dopadłam do sedesu i na kolanach zwróciłam to co miałam w żołądku, czyli nic. Nagle dotarło do mnie jaka jestem głodna, chwila co tu robi łazienka w dodatku z wanną, prysznicem i innymi tego typu rzeczami? Umarłam i jestem w raju? Wierzchem dłoni otarłam żółć, która została mi na ustach i zdezorientowana, wróciłam do pokoju. Dopiero teraz zobaczyłam, że są jeszcze dwa łóżka, jedno z nich było już zaścielone, a na drugim po turecku siedziała Izabela, na której kolanach spoczywała głowa Fineasza; Flynn wyglądał o niebo lepiej, nie wiem co mu zrobili, ale opuchlizna prawie zeszła mu z twarzy, a Iza wodziła dłońmi po jego policzkach, i czasem schodziła niżej do klatki piersiowej. Rudy wyglądał tak spokojnie. Izabela uśmiechnęła się do mnie i nie przerywając zabiegów jakie wykonywała na Flynnie, wskazała głową stolik, na którym stał talerz, a na nim piętrzył się stos kanapek. Dopadłam ich jak dzika, zjadłam prawie wszystko, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi, zakrztusiłam się gryzem który właśnie przeżuwałam i zamarłam w pozycji do walki, rozległo się ponowne pukanie, podskoczyłam drugi raz i westchnąwszy ruszyłam do drzwi. Ostrożnie je uchyliłam, gotowa walnąć nimi napastnika. W drzwiach stał chłopak, który wstrzyknął mi środek usypiający.
-Miałem nadzieję, że nie śpisz.-uśmiechnąl się, miałam wrażenie, że skądś go kojarze.-Miałabyś ochotę, na chwilę wyjść?-zapytał, ale jedyne na co miałam ochotę to walnąć go pałą w łeb, i już miałam to powiedzieć, kiedy kątem oka zauważyłam, że Izabela całuje Fineasza w czoło po czym schodzi niżej i dochodzi do ust, wiec westchnęłam i wychodząc zamknęłam drzwi.
-Witaj Alice, minęło trochę czasu odkąd się ostatnio widzieliśmy, prawda?-patrzył na mnie z uśmiechem.
-Człowieku, ja cię nie znam.-odpowiedziałam z lekka poirytowana.
-Doprawdy?-zapytał, wydawało się że bawi go ta sytuacja. Nie odpowiedziałam.-A kojarzysz może takiego jednego Silento, którego uznano za zaginionego, a potem o ile mi wiadomo umarłego?
-Tak, a co?-zapytałam podejrzliwie.
-Och, Alice.-uśmiechnął się kręcąc głową.- Nic się nie zmieniłaś.-Silentio, nagle zobaczyłam te same oczy ten sam uśmiech i te wypłowiałe blond włosy, czemu wcześniej tego nie zauważyłam?
-Silentio!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Roześmiał się serdecznie i zakręcił mną dookoła.-Wiesz jednak nie, zmieniłaś się. Wypiękniłaś.- patrzył na mnie badawczo, a ja patrzyłam jak na kosmitę.-Dobrze cię widzieć Alice.-ujął w dłonie moja twarz i pocałował.
*******************************
No coz mowilam, ze bedzie lepiej, prawda? ;)
Ciekawie się zapowiada
OdpowiedzUsuńAwww <3 No i powróciła radość z czytania :D Ale czemu tak późno? Myślałem, że dziś wykwituję czekając na ten rozdział xD
OdpowiedzUsuńWiesz dzisiaj niedziela. Nie chcialo mi sie wczesniej. ;p
UsuńOk :D A gdy Izzy pocałowała Fina to on był przytomny? xD
UsuńJak najbardziej nie. Po tych wszystkich obrazeniach, to chyba normalne ze jeszcze sie nie obudzil mimo lekow prawda?
UsuńFajnie, ale skoro teraz agresorzy sa tacy mili, to po co było to katowanie?
UsuńTylko Ariel i Silentio sa mili. Reszta raczej nie.
UsuńUuua sprytna dziewczynka (w sensie Iza xD) ;D
Usuń