środa, 31 grudnia 2014

Do siego roku!


Kończy się stary, 2014. rok, lecz wielkimi krokami zbliża się nowy! Czy mijający rok był dla Was udany? Czy udało Wam się zrealizować wszystkie plany, spełnić marzenia? Czy pamiętaliście o tym, by w całym natłoku obowiązków i codziennych spraw znaleźć choć kilka chwil dla innych, choć na moment zwolnić, zastanowić się, może coś zmienić...

Jeśli nie, pamiętajmy, że zmiana ostatniej cyferki w dacie nie oznacza końca naszej drogi - to tylko jej kontynuacja, w czasie której możemy, a nawet powinniśmy, zmienić to, czego jeszcze nam się nie udało! Nie zdążyliśmy doprowadzić do skutku wszystkich planów? W takim razie niech zbliżający się początek tego nowego, 2015. roku, stanie się dla nas wszystkich bodźcem do zdwojonego działania! Redakcja bloga życzy wszystkim fanom "Fineasza i Ferba" Szczęśliwego Nowego Roku, pełnego miłości, radości i życzliwości!

Nie zapominamy także o ważniejszych wydarzeniach z naszego ukochanego serialu, jakie miały miejsce w mijającym roku! Pierwszym skojarzeniem dla większości fanów będzie niewątpliwie odcinek "Czas dojrzeć" - chyba najbardziej niezwykły ze wszystkich epizodów FiF ujrzał światło dzienne (nie liczymy niezarejestrowanych premier w Australii i Nowej Zelandii) 12. sierpnia, na rosyjskim kanale Disney XD!

Lecz rok ten przyniósł i inne odcinki, przede wszystkim świetna "Noc żywych aptekarzy", czy też crossover z "Gwiezdnymi Wojnami"! Było również kilka krótszych lub mniej "głośnych" epizodów, jednak każdy z nich zostanie zapamiętany przez prawdziwych fanów serialu.

Co przyniesie w FiF rok 2015.? No właśnie, wygląda na to, że do końca pozostały tylko dwa odcinki, tak więc wszystko wskazuje na to, że przyszły rok będzie ostatnim w "życiu" naszego serialu. Niemniej jednak liczymy na udane zakończenie "Fineasza i Ferba"! Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz życzę Szczęśliwego Nowego Roku!

Piotr

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt!


Z okazji tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia chciałbym w imieniu Redakcji bloga życzyć wszystkim jego użytkownikom dużo zdrowia, ciepła, życzliwości i miłości! Nie zapomniałem również o tym, by życzyć smacznego karpia, wymarzonych prezentów, oraz wspaniałej atmosfery Świąt w gronie rodziny i bliskich!

Należy jednak pamiętać, że w Święta najważniejsze jest, by Dzieciątko narodziło się nie tylko w stajence, ale i w naszych sercach, oraz żeby pozostało tam już na stałe. Nawet najpiękniej ubrana choinka i najwspanialej zaśpiewana kolęda nic nie da, jeśli nie zaczniemy urządzać atmosfery Bożego Narodzenia od własnego wnętrza. I przede wszystkim tego życzy Wam

Redakcja FineasziFerb-blog.blogspot.com.

środa, 3 grudnia 2014

"Ostatni dzień lata" coraz bliżej


Oto kolejny kadr ze zbliżającego się wielkimi krokami odcinka "Ostatni dzień lata". Widzimy na nim całą piątkę bohaterów, a w tle jakiś bliżej nieokreślony wynalazek. Czy odcinek ukaże się w USA w styczniu? Nie wiadomo.

A tymczasem dowiedziałem się innej ciekawej rzeczy. Czy odcinek "Act your age", oprócz Nowej Zelandii i Rosji, był wyemitowany jeszcze gdzie indziej? Mogło tak być. W Internecie znalazłem dwa bardzo krótkie fragmenty odcinka w wersji angielskiej. Podczas gdy pierwszy z nich to po prostu montaż angielskiego dźwięku z rosyjskim obrazem (słyszymy tam: "What it might have been" - tytuł piosenki Fineasza i Izabeli), to już drugi fragment pochodzi z tajemniczego kanału ABC-tv. Ponoć trafił on do sieci jeszcze w sierpniu, a nagranie zrobiła mama jednego z młodych fanów FiF, gdyż on sam tego dnia był... na Łotwie. Nie oznacza to jednak, że nagranie pochodzi właśnie z Łotwy, a właściwie informacja ta zaprzeczałaby, że właśnie tam ukazał się odcinek. Nie wiadomo jednak, gdzie miała miejsce, oprócz NZ i Rosji, premiera AYA, oraz gdzie nadawany jest kanał ABC-tv. Poniżej oba filmiki:


Oczywiście nie zmienia to faktu, że odcinek i tak zadebiutuje (tym razem już oficjalnie) 14. lutego, i to ponoć w wielu krajach, prawdopodobnie również i w Polsce. Tymczasem czekamy na naszą premierę "Opowieści ruchu oporu", która będzie miała miejsce 6. grudnia. Pozdrawiam wszystkich fanów i zachęcam do komentowania.

Piotr

środa, 26 listopada 2014

Kolejna podróż między wymiarami?!?!


Dość zaskakujący tweet zamieścił dzisiaj Robert Hughes. Wynika z niego, a także z poprzedzającego go postu (link do całej dyskusji), że planowany jest w "Fineaszu i Ferbie"... jeszcze jeden powrót do innego wymiaru!

Znany w środowisku fanowskim Andrew Acuna, po obejrzeniu amerykańskiej premiery "Opowieści ruchu oporu", stwierdził, że przydałoby się więcej odcinków tego typu, na co Hughes odparł właśnie tym komentarzem, którego screenshot widzimy powyżej.

Co miałoby oznaczać, że "tym razem przejdziemy do wymiaru między pierwszym a drugim"? Istnieje podejrzenie, że chodzi tutaj o odcinek "O.B.F.S." i to, co miałoby się w nim dziać. A może jednak producent FiF wygadał się co do planów na nowe odcinki? Osobiście przyznam, że ta informacja trochę zbiła mnie z tropu, gdyż przez cały czas myślałem, że nie będzie już nowych odcinków po 4. sezonie... Miejmy nadzieję, że jakoś się to wyjaśni.

Jeśli chodzi natomiast o nowości odnośnie aktualnych odcinków, to wiemy już, że w grudniu w Ameryce nie będzie żadnej premiery, natomiast w Polsce mówi się o "nowym odcinku" 6. grudnia, czego w dalszym ciągu nie jestem w stanie potwierdzić, jak i tego, czy w grudniu zobaczymy też inne odcinki. Za to 28. listopada ma trafić do polskich sklepów DVD z odcinkiem-crossoverem z "Gwiezdnymi Wojnami", wraz z którym mają się ukazać również inne odcinki, w tym nieemitowane jeszcze u nas - "Dusiek 101" i "Opowieści ruchu oporu".

A więc jednak robi się jeszcze ciekawie, mimo planowanego schyłku serialu. Oczywiście postaram się być na bieżąco z nowymi informacjami ze świata "Fineasza i Ferba". Pozdrawiam wszystkich fanów i zapraszam do dyskusji, a także zamieszczania w komentarzach wszelkich nowych wiadomości i plotek dotyczących naszego ukochanego serialu. Chciałbym również podziękować za aktywność na blogu i za to, że nie raz udaje Wam się prześcignąć mnie w zdobywaniu newsów :).

Piotr

niedziela, 23 listopada 2014

Nic się nie dzieje...


Panorama z ostatniego Dance Party - tak na swoim Twitterze opisuje powyższe zdjęcie Dan Povenmire. Jak już wspominałem - może to być jeden z dowodów na to, że 5. sezonu "Fineasza i Ferba" już nie będzie, i serial zakończy się wraz z ostatnim odcinkiem 4. serii.

Jeśli chodzi o same epizody, to na razie nie dzieje się w tej sprawie nic konkretnego. Wprawdzie Stany Zjednoczone doczekały się w końcu odcinków "Dusiek 101" i "Opowieści ruchu oporu: powrót do drugiego wymiaru", ale za to w Polsce w listopadzie nie zobaczymy żadnego nowego odcinka. Pozostaje liczyć na zmianę tego stanu w grudniu.

Jak już pisałem, z niewyemitowanych nigdzie odcinków, pozostały już tylko 2 - "Ostatni dzień lata" i "O.B.F.S.". Obydwa pojawią się w USA w przyszłym roku.

Piotr

wtorek, 4 listopada 2014

Nowe konto na Ask.fm



Z racji, iż za usuniętym przez Marka kontem na Ask.fm fani zaczęli bardzo szybko tęsknić, postanowiłem, za Waszą namową, otworzyć nowe konto naszego bloga, na którym ponownie będą udzielane odpowiedzi na pytania dotyczące serialu (nawet na te najdziwniejsze :D). Link do nowego aska oraz jego adres znajdują się poniżej:


Prawdopodobnie nie będę miał dostępu do takich szczegółowych informacji, jakie zamieszczał Marek, jednak postaram się na każde pytanie odpowiedzieć jak najlepiej potrafię. Pozdrawiam,

Piotr

Fineasz zjada drzewo?!


Mamy kolejny kadr z "Ostatniego dnia lata". Jednak jak widać, jest on trochę problematyczny, gdyż widzimy na nim Fineasza z dość dziwnie niedopracowanymi ustami. Widać również, jak przerwane są kontury głowy naszego bohatera.

Takich błędów i niedociągnięć w 4. sezonie jest mnóstwo, więc samo to nie powinno dziwić. Wielu fanów zażartowało sobie nawet, że Fineasz postanowił zjeść znajdujące się w tle drzewo :).

Odcinek najprawdopodobniej jest już gotowy, więc kto wie, czy nie ukaże się gdzieś (może ponownie w Rosji?) szybciej, niż w 2015. roku. Jak na razie w USA ukazały się już odcinki "Dusiek 101" i "Opowieści Ruchu Oporu: Powrót do drugiego wymiaru". Kiedy polscy widzowie się ich doczekają (że już o klipowym odliczaniu z Kelly Osbourne nie wspomnę) - nie wiadomo.

Ostatnio trochę się wydarzyło także w środowisku naszego bloga. Mówi się, że Marta gdzieś zniknęła, a do tego ostatnio skasowany został oficjalny Ask naszej społeczności. Pytacie również, czy to już na pewno koniec serialu. Cóż, nadal nikt tego oficjalnie nie potwierdził, mówiło się jedynie o "przerwie na czas nieokreślony". Wiele jednak wskazuje, że po 4. sezonie nie będzie już nowych odcinków "Fineasza i Ferba". Miejmy tylko nadzieję, że odpowiedź na pytanie, czy serial dobiega końca, poznamy w najbliższym czasie...

Piotr

sobota, 25 października 2014

"Dużo mnie..."












I jak wrażenia po polskiej premierze "Nocy żywych aptekarzy"? Bo ja jestem pozytywnie zaskoczony wysokim poziomem tłumaczenia. No i fajnie wreszcie było zobaczyć tak świetny odcinek w naszym języku.

Obrazek powyżej to kolejne kadry z "Ostatniego dnia lata", gdzie, jak widzimy, Fineasz i Izabela będą śpiewać razem piosenkę. Dziwi trochę czarne tło tych kadrów, ale zdjęcia dają choć cień nadziei na powrót zespołu "Fineasz i kawał Ferba" w tym finałowym odcinku 4. sezonu.

Na dzisiaj tylko taki krótki news. Zapraszam do komentowania polskiej wersji "NŻA" oraz innych nowości ze świata FiF. Pozdrawiam,

Piotr

wtorek, 21 października 2014

Dubbing w przygotowaniach...


Niedawno pokazywałem Wam zdjęcie Dana Povenmire'a, które autor "Fineasza i Ferba" wrzucił jakiś czas temu z podpisem sugerującym, że nagrywa właśnie dubbing doktora Dundersztyca do odcinka "Ostatni dzień lata" (niech będzie, że na razie będziemy używać tego tytułu jako oficjalnego).

Tym razem na Twittera trafiły zdjęcia Alyson Stoner (głos Izabeli) i Maulika Pancholy'ego (głos Baljeeta). Na fotografii Alyson, zamieszczonej powyżej, widzimy dość niewyraźny screen z Izabelą i Fretką. Fanowska wyobraźnia nie zna granic, bowiem wystarczyło jedno takie zdjęcie, by miłośnicy serialu wysnuli teorię, że w tej scenie siostra Fineasza i Ferba daje Izie wskazówki odnośnie jej starań o serce młodego Flynna!

Z kolei na zdjęciu Maulika Pancholy'ego widzimy kadr z Baljeetem, ale bardziej chyba rzuca się w oko po raz kolejny numer 461, który potwierdza, że zamieszczone przeze mnie zdjęcie okładki scenariusza "Ostatniego dnia lata" jest prawdziwe (również jeden z naszych Czytelników zauważył ten numer na screenie z Majorem Monogramem - brawo!).


Powoli więc zaczynamy dowiadywać się coraz więcej. Żałuję, że kadr z Izą i Fretką nie został pokazany wyraźniej (wydaje mi się, że Izabela coś trzyma w ręku). Na dziś to tyle. Zaglądajcie na bloga częściej, bo nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się coś nowego :). Pozdrawiam,

Piotr

sobota, 18 października 2014

Ostatni dzień lata? A może ostatni odcinek serialu?


Powyższe zdjęcie zostało zamieszczone na Twittera przez Olivię Olson jeszcze w zeszłym roku. To strona tytułowa scenariusza finałowego odcinka 4. sezonu "Fineasza i Ferba". Tytuł "Last day of summer" nie do końca jednak pasuje do skrótu "LODS", który widnieje na zamieszczanym niedawno przeze mnie kadrze...

Chodzi o przestawione litery O i D. Jak widać, tytuł "Last day of summer" powinien mieć skrót "LDOS", a nie "LODS". Być może jednak nazwa odcinka została jeszcze od tego czasu "podrasowana" i dodano do niej jakieś słowo na literę O, między wyrazami "Last" i "day". Wówczas tytuł wyglądałby tak:

 (The) Last O...... Day (of) Summer. 

Wyraz "of" może nie być uwzględniany przy tworzeniu skrótu, z kolei słowo "the" wstawiłem hipotetycznie, gdyż ono również nie musi się skracać. Nie mam jednak pojęcia, jakie słowo na O zostałoby dodane do tytułu.

Na koniec dodam, że jest to tylko hipoteza, a wiele wskazuje jednak na to, że odcinek nazywa się po prostu tak, jak na przytoczonym zdjęciu. Dlaczego w takim razie na kadrze widnieje przestawiony skrót? Ciężko powiedzieć...

Piotr

środa, 15 października 2014

Co nieco o dwóch odcinkach specjalnych


Z przykrością muszę przyznać, że informacja z poprzedniego newsa raczej nie jest prawdziwa. Tamten kadr prawdopodobnie był fałszywy, za to prawdziwy jest screen powyżej, na którym jednak ciężko cokolwiek rozpoznać za wyjątkiem ekranu i twarzy Majora Monograma. To zdjęcie z jednego z dwóch pozostałych do końca odcinków specjalnych.

Odcinki pewnie zawitają do USA w przyszłym roku, ale już trwają nagrania dubbingu:


To zdjęcie Dan Povenmire wrzucił na Twittera, podobnie jak rysunki Dundersztyca, zrobione na kartkach ze scenariuszem, a także strony z harmonogramu pracy w studiu nagrań:


I tak jak mówił Marek - piąty odcinek specjalny, czyli prawdopodobnie ostatni odcinek serialu w ogóle, nosi nazwę "O.W.C.A.", co można odczytać na tym zdjęciu z Twittera Dana:


Na koniec przepraszam, jeśli ktoś poczuł się wprowadzony w błąd poprzez zamieszczanie przeze mnie niepotwierdzonych informacji. Mam jednak nadzieję, że mimo to nikt nie będzie miał pretensji z powodu różnych plotek i doniesień :). Pozdrawiam,

Piotr

wtorek, 14 października 2014

FiF -New world- rozdział 24

Nagle ocknęłam się. Mimo że nadal wszystko mnie bolała i byłam zmęczona, jakoś znalazłam siłę by odepchnąć Ariela i zdzielić go pięścią w twarz.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! - Wydarłam się. Zielonooki potarł policzek patrząc na mnie... z rozbawieniem?!
- No nie ma co, ładnie mi dziękujesz za ratunek. - Powiedział. Odwróciłam się do niego plecami.
- Dzięki. - Burknęłam. - Ale nie wyobarażaj sobie za wiele! - Zastrzegłam.
- No gdzież bym śmiał. - Odpowiedział.
Nagle zauważyłam, że pozostali ledwo się powstrzymują od wybuchnięcia śmiechem.
- Na co się gapicie? Widzicie w tym coś śmiesznego?!
Pokręcili głowami i postarali się zająć czym innym, choć prawdę mówiąc nie za bardzo było czym. Przyjrzałam się im uważniej. Najlepiej z nich wyglądał czywiście Radar, ale jego nie brałam pod uwagę. Na najmniej zmęczoną wyglądała Iza, a na najbardziej Buford. W sumie się nie dziwię, bo Izka jest najlżejsza i zawsze była dobra we wspinaczce, a znowu Bufod był bardzo napakowany; każdy wie, że taka kupa mięśni raczej nie pomaga w takich sytuacjach, chociaż jaka taka siła jest do takiej roboty pożądana.
- Czy ktoś wie, dokąd prowadzi ten tunel? - Zapytał Fineasz ciekawie spoglądając w jego głąb. Ja nie wiem, skąd on bierze tyle energii? Przecież przed chwilą siedział pod ścianą ciężko dysząc.
- W głąb Sieci. Przez jakiś czas badałem jej korytarze i znalazłem jeden bardzo ciekawy. Na jego końcu jest pomieszczenie w rodzaju bunkra z wyjściem na powierzchnię. Wygląda w środku na jakąś pracownię. Nie znam się za bardzo na naukach ścisłych, ale znalazłem tam jakieś notatki odnośnie mutantów. - Oświadczył Ariel. Spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem. Nagle coś mi wpadło do głowy.
- To właśnie tam nas od początku prowadzisz? O ile wiem, to raczej nie ma sensu, bo żadno z nas też się na tym nie zna. A wątpię czy w jeden dzień, na dodatek bez skuterów, uda nam się wrócić do bazy i dostarczyć te notatki Baljeetowi przed zachodem słońca. - Powiedziałam.
- No i właśnie tu się mylisz, Alice. - Wtrącił Fineasz.
- Słucham?!
- Kiedyś, jeszcze przed tą katastrofą, Ferb i ja zajmowaliśmy się także takimi rzeczami jaki fizyka kwantowa czy chemia organiczna. - Przybił piątkę z Ferbem.- Iza i Buford mogą potwierdzić, o ile jeszcze to pamiętają.
- Jak można zapomnieć o tych niesamowitych rzeczach? - Oburzyła się Izabela. Popatrzyłam na nich z niedowierzaniem.
- Serio? Myślałam, że zajmujecie się tylko technologią. Odkąd was znam, nauki ścisłe zostawialiście Baljeetowi.
- Który nie jest w nich aż taki dobry jak mu się zdaje. - Skomentował Buford. - Oni zapewne nadal umieją więcej niż jemu się kiedykolwiek marzyło.
Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Nie mieściło mi się w głowie, że ukrywali to przede mną przez tyle lat. Przecież oni mieli po 9 lat kiedy ich poznałam! Chociaż, jakby się zastanowić, to ja też się nigdy nie pytałam o ich przeszłość.
- Dobra, to idziemy dalej czy nie? - Odezwał się Radar przerywając moje rozmyślania.
- Tak. Miejcie broń w pogotowiu, nie wiadomo co się tu zalęgło odkąd byłem tutaj ostatni raz. - Zwrócił się do nas Ariel.
Szliśmy pomału ciemnym tunelem. Od czasu do czasu dobiegały do nas dziwne odgłosy; przez echo nawet Radar nie mógł zlokalizować źródła tych dźwięków. Doszliśmy w końcu do dużej groty, mającej rozwidlenia tuneli w różnych kierunkach. Ariel w milczeniu patrzył po kolei na wejścia, które dla mnie wyglądały identycznie. Ruszył w kierunku jednego z nich, jednak nagle się zatrzymał.
- Co się dzieje? - Zapytałam. Miałam naprawdę złe przeczucia.
- Otaczają nas. - Mruknął cicho zielonooki. - Szykujcie się; zaraz zaatakują nas szwędy! - Krzyknął do nas. Ustawiliśmy się w dużym okręgu; tak mieliśmy najlepszy widok, bez odsłaniania pleców.
- SZWĘDY?! - Powtórzył Buff. - Stary, skąd ty w ogóle wziąłeś tą nazwę?
- Bo to nie są mutanty, które wy znacie. Te wyglądają jak trupy w trakcie rozkładu. Tyle, że są dosyć powolne w stosunku do tych zmutowanych dzikusów, z którymi walczyliśmy wcześniej. I jest jeden istotny szczegół: nie można dać się im ugryść, bo wtedy zarażają i ugryziona osoba po jakimś czasie sama staje się szwędą. A zabić je można tylko jedynie strzałem prosto między oczy. - Wyjaśnił rozwlekłe Ariel.
Byłam w szoku słysząc to wszystko. A patrząc po pozostałych to nie tylko ja. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Szwędy... No cóż, widocznie wirus ewoluuje. Zapewne ci, którzy je widzieli nie przeżyli tego spotkania. Zadrżałam na samą myśl. Lecz nie miałam już na to czasu, bo ze wszystkich tuneli na raz, oprócz tego którym tu przyszliśmy, zaczęły wysypywać się wywołujące wymioty samym widokiem (nie mówiąc już o zapachu) stwory, idealnie pasujące do opisu Ariela.

*****************************************
No więc, w końcu zlitowałam się nad wami i napisałam nieco dłuższy rozdział. :D
Mam nadzieję, że fani The Walking Dead i Resident Evil w końcu będą zadowoleni.
A tu ,,nieco" bardziej ulepszona wersja Izabeli:


poniedziałek, 13 października 2014

Amnezja? A może fałszywy kadr?


Z góry przepraszam za jakość screena, ale innej wersji, niż mikroskopijna (trzeba było powiększyć), w Internecie nie ma... A właściwie JUŻ nie ma. Ten kadr, pochodzący prawdopodobnie z finału 4. sezonu, został umieszczony na FiF Wiki, by błyskawicznie zostać z niej usuniętym. Dwóch amerykańskich fanów ponoć widziało zdjęcie w większym formacie, jednak nikt nie zdążył go zapisać...

Skupmy się jednak na tym, co widać na obrazku. Izabela ma na sobie koszulę nocną, a na głowie prawdopodobnie bandaż. W dodatku wydaje się być czymś zdziwiona, a Fineasz jest wyraźnie zmartwiony całą sytuacją.

Od razu pojawiła się więc teoria, że nasza ulubiona bohaterka straciła pamięć. Jeszcze inny fan dopisał resztę historii o tym, jak Izabela uderzyła się w głowę podczas jazdy na deskorolce (powiązanie z poprzednim screenem), a Fineasz i przyjaciele przywrócą jej pamięć za pomocą piosenek (powiązanie z informacją o finale-musicalu).

W tym miejscu i ja postanowiłem coś dodać do tej wersji wydarzeń. Jeśli w odcinku ma bowiem wystąpić FKF, a nie wiadomo jeszcze, co mają śpiewać, to stwierdzam, że nie będzie to żaden nowy utwór i Fineasz i ekipa zaśpiewają "Gitchee Gitchee Goo", by Iza odzyskała pamięć. W końcu zespół jest jednostrzałowcem, prawda?

Na koniec zaznaczę, że na zdjęciu, gdzie Iza jest w hełmie, jej mina również wydaje się jakaś taka... nie jej. Może to tylko moje odczucie, ale kto wie, czy obrazek nie przedstawia Izabeli już po utracie pamięci...

Oczywiście nikt jeszcze nigdzie nie potwierdził, że dziewczyna straciła pamięć i są to jak na razie domysły fandomu. Ale trochę argumentów "za" już się znalazło... Pozdrawiam i zapraszam do pisania swoich teorii, jeśli takowe macie :).

Piotr

EDIT: Pojawiła się informacja, że kadr jest fałszywy. Więcej w komentarzach.

piątek, 10 października 2014

Powrót FKF!


"Fineasz i Kawał Ferba" zagra po raz kolejny? Wygląda na to, że tak! Do tego wydarzenia ma dojść w wielkim godzinnym finale 4. sezonu "Fineasza i Ferba"! Nie do końca natomiast wiadomo, z jakiego odcinka pochodzi powyższy kadr z Izabelą.

Poznaliśmy natomiast tytuł jednej z piosenek, jaka zostanie zaśpiewana w zapowiadanym odcinku specjalnym. Na Twitterze pojawiły się zdjęcia, zawierające nazwę utworu:


Kto wykonuje piosenkę "No one I'd rather go nowhere with" - na razie nie wiadomo. Za to coraz więcej wskazuje na to, że po 4. sezonie serial zakończy swoją emisję. Po pierwsze, Disney nie przedłużył kontraktów Dana Povenmire'a i Jeffa Marsha na nowe odcinki. Wprawdzie Dan planuje kontynuować pracę ze swoją wytwórnią, jednak chodzi tutaj o projekt o nazwie "Haunted Mansion". Z kolei Swampy ma ponoć na początku przyszłego roku wyjechać do Europy i pracować tam przy jakiejś pełnometrażowej produkcji, jednak z Disneyem kontraktu nie przedłuża.

Po drugie, w okresie od września 2013 do października 2014, Disney przedłużył wszystkie swoje produkcje, za wyjątkiem FiF. Jako kolejny argument, mający dowodzić o końcu serialu, przytacza się przykład jednego z seriali kanału Nickelodeon, który także po "przerwie na czas nieokreślony" został po prostu zakończony. Po czwarte, Swampy niedawno napisał, że tegoroczna edycja "Phineas and Ferb Rock-n-rolling dance party" (coroczna impreza, odbywająca się w Disneylandzie w Anaheim od 2011. roku) jest ostatnią.

Jak widać, jest sporo przesłanek, by podejrzewać, że to już koniec "Fineasza i Ferba". Tylko dlaczego ten fakt wciąż nie został oficjalnie potwierdzony?

Piotr

środa, 8 października 2014

FiF -New world- rozdział 23

Bolały mnie wszystkie mięśnie. Każdy z nich boleśnie protestował przy najmniejszym ruchu. Kropelki potu ściekały mi po brwiach i policzkach by następnie spłynąć wzdłuż linii szczęki, szyi i zniknąć w szarym materiale koszulki, która nawiasem mówiąc też była mokra. Schodziliśmy już ponad godzinę powiązani grubą liną. Przez chwile rozmawialiśmy, ale teraz każdy z nas milczał zbyt zmęczony, żeby mówić, tylko Radar był pełen energii, wspinał się po ścianie z taką łatwością jakby chodził po normalnej powierzchni, co jakiś czas gwizdał radośnie.
-Zamknij się, futerkowy!-krzyknął Buford gdy po raz dziesiąty z rzędu zwierzak gwizdnął przeciągle. Długi ogon Radara świsnął w powietrzu i zdzielił niczego nie spodziewającego się Bufa prosto w twarz.
-Stęsknił się za mną.-wyjaśnił Ariel.-Nie widzieliśmy się całe dwa miesiące
-Wzruszyłem się.-powiedział z przekąsem Buford.-Daleko jeszcze?-marudził.
-Mogę cię zwalić, będziesz na dole w mgnieniu oka-warknął Radar krążąc wokół Bufa.
-Zamknijcie ryje bo sama was zwale!-wydarłam się, pot zalewał mi oczy. Nagle jedna z moich stóp straciła oparcie, krzyknęłam i zawisłam na rękach które zaczęły tracić przyczepność.-Kurwaaaa!!!-przebierałam nogami starając się znaleźć dla nich oparcie, jednak czułam tylko jak niewielkie kamyczki obsuwają mi się spod stóp, oderwałam się od ściany, przez chwile próbowałam się złapać skałek, jednak moje palce trafiały tylko na powietrze, poczułam, że spadam. Zamknęłam oczy,  a więc to tak zginę? Myślałam, że będzie to ciekawsza śmierć, rozszarpana przez mutanty, albo coś, ktoś znalazł by moje flaki, rozwleczone na długości kilkunastu metrów…nie, chwila mutanty nie zostawiają wnętrzności, to ważne źródło witamin…no to ktoś znalazłby mój szkielet, bielący się na tle szarej ziemi nasączonej tu i ówdzie moją krwią…chociaż w sumie…to typowa śmierć, więcej ludzi ginie w paszczach mutantów, niż z przyczyn naturalnych…ech…Jednak coś było nie tak, nie słyszałam świstu w uszach, nie nabierałam prędkości…Otworzyłam oczy, wisiałam na grubej linie obwiązanej wokół mojej talii.
-Bujnij się!-krzyknął Ferb, trzymając się kurczowo ściany. Ferb umie krzyczeć? Na jego ramionach pojawiły się granatowe żyły, był cały czerwony, co bardzo kontrastowało z jego zielonymi jak wiosenna trawa włosami. Mokra koszulka przylepiła mu się do ciało doskonale podkreślając umięśnione barki.-Kurwa, Alice! Ja tak długo nie wytrzymam, rozhuśtaj się, Ariel cię złapie!- zielonooki wyciągnął w moją stronę dłoń w bezpalcowej rękawicy. Spojrzałam w dół, do ziemi było jeszcze co najmniej ładnych paredziesiąt metrów, przełknęłam ślinę.
-Alice to nie jest czas na podziwianie widoków! Złapie cię obiecuje!-krzyczał Ariel, wyciągając w moją stronę dłoń. Usłyszałam trzask, uniosłam głowę, lina zaczyna się rwać, była zrobiona z trzech splotów…dwa z nich puściły, moje serce zaczęło bić w zawrotnym tempie, a ciało oblał zimny pot.-Alice!-dobra…odetchnęłam głęboko. Ręce, nogi, buju….zaczynałam się powoli kołysać do przodu i do tył, jednak to wciąż było za daleko od Arielowej dłoni, ostatni raz, bujnęłam się najmocniej jak umiałam. Głośny trzask, zamknęłam oczy.
-Mówiłem, że cię złapie.-wyszeptał Ariel do moich włosów, jedną ręką obejmował mnie w talii i przyciskał mocno do siebie, przytuliłam się do niego mocnej, przywierając całym ciałem.

wtorek, 7 października 2014

Co zostało wycięte z "NŻA"?


Ktoś jeszcze pamięta ten obrazek? Jakiś czas temu umieszczałem go jako kadr z nieznanego odcinka, pokolorowany przez Aliki Grafft. Okazuje się, że jest to fragment wyciętej sceny z "Nocy żywych aptekarzy"! I wcale nie chodzi tu o scenę uścisku Finbelli, pokazaną na fragmencie video, który przytaczałem niedawno.

W tamtej usuniętej scenie, zaraz po uruchomieniu przez Izabelę spryskiwacza i odczarowaniu całego Danville, Fineasz wchodzi na dach i okazuje się, że ani on, ani Izabela nie pamiętają niczego, co miało miejsce. Potem Jednak chłopak przypomina sobie odznakę, jaką dostał od przyjaciółki, mówi, że nigdy nie zapomni o tym znaczku, a potem oboje się ściskają. W komentarzu do poprzedniego mojego newsa wyjaśniłem, dlaczego ten fragment musiał zostać wykasowany - by uniknąć nielogicznej sytuacji.

Ale ja chcę napisać dziś o innej scenie. Gdy Fineasz i Izabela wchodzą na wieżę, dziewczyna chce coś wyznać swojemu ukochanemu. W oficjalnej wersji odcinka było to tak:


Isabella: It's just... If this is the end, there's something I have to tell you!
Phineas: Okay, shoot.
Isabella: For the longest time...
Phineas: C'mon! There it is!
Isabella: But, Phineas, Phineas... I LIKE YOU!!
Phineas: I like you, too, Isabella!
Isabella: No! I mean I like-you like you!
Phineas: Wow. I mean, gosh. I... I... I've always felt...


Jednak ta scena przebiegała trochę inaczej w pierwotnym zamyśle:


Isabella: “I like you... I mean... LIKE YOU, like you. I know it sounds silly, it’s just... if this is our last day on earth I—
Phineas: “Wow... I didn’t know… I mean... you were the first person I thought of when this all started... and... gosh, I- I- I’ve always felt...”

(Fineasz całuję Izabelę) 


Wycięte fragmenty pogrubiłem. Nie wiem, jak inni, ale ja czuję ogromny żal... Nie dość, że usunięto pocałunek Finbelli, to jeszcze "przepadły" tak piękne słowa Izy o "ostatnim dniu na Ziemi"... Również wycięta zostaje kwestia Fineasza, który mówi, że Izabela była pierwszą osobą, o której pomyślał, gdy to wszystko się zaczęło... Oto fragmenty storyboardu tej sceny:



Niektóre z kadrów są naprawdę wzruszające... Wszystkie informacje pochodzą od Aliki Grafft, która na swoim Tumblerze wyznała prawdę nt. usuniętego fragmentu. Wszystko można przeczytać TU. Są tam także kadry w większym rozmiarze.

Dlaczego scena nie trafiła do ostatecznej wersji odcinka? Przecież bohaterowie mogli się pocałować, bo i tak zapomnieliby o wszystkim, przez co nie doszłoby do tej rewolucji, której twórcy skutecznie unikali... Powodem może być odpowiedź, jaką Swampy Marsh udzielił jednemu z Fanów nt. Finbelli. Otóż twórca "Fineasza i Ferba" odpowiedział, że Fineasz i Izabela są za mali na miłość...

Co można powiedzieć... tylko i wyłącznie: Szkoda. Gdyby scena z tym wyznaniem miłości oraz pocałunkiem została, po czym Fineasz zostałby zamieniony w zombie, a za nim Izabela, to w połączeniu z drugim usuniętym fragmentem (kwestię znaczka można było jakość obejść) powstałaby jedna z najpiękniejszych sekwencji w całym serialu...

Piotr

P. S. Już 25. października o 9:55 na Disney XD polscy fani będą mogli obejrzeć ten niesamowity odcinek!

poniedziałek, 6 października 2014

FiF -New world- rozdział 22

Staliśmy na sporej skalnej półce, pod nami rozciągał się widok zapierający dech w piersiach. U podnóża Sieci ciągnął się gęsty las. Nie było widać końca, gdzie nie spojrzałam każdy skrawek ziemi pokrywały ciemno zielone drzewa, choć z tej wysokości wyglądały jak malutkie miotełki, przypomnę tylko, że te drzewa mają około 150 metrów wysokości, czubki najwyższych muskały podstawy śnieżnobiałych chmur.
-Piękny widok, co?-wyszeptał Ariel wprost do mojego ucha.
-Bez wątpienia.-westchnęłam, z moich ust unosiła się para. Zadrżałam.
-Chcesz mój płaszcz?-zapytał ponownie.
-A co z ciebie nagle taki Romeo się zrobił.-odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
-Chciałem być uprzejmy.-wzruszył ramionami.
-Ej gołąbeczki!-Buford stanął między mną, a Arielem.
-…Wal się Buford.-warknęłam, patrząc na niego spode łba, od kiedy to ja reaguje na zaczepki  Van Storma? I jeszcze gadam sama do siebie.
-Cię chyba pogięło kręcony.-prychnął Buford  pchając palcem wskazującym w pierś Ariela.-Że niby mamy zejść na sam dół?
-Taki jest plan. A potem…-
-Chyba ten płaszcz cię trochę przegrzewa, pacnij się w ten swój kręcony łeb.- przerwał mu, Ariel popatrzył na Buforda z góry, był od niego o głowę wyższy.
-Dobra to zabieraj swój tłusty zad i wracaj  z powrotem do Sieci do swoich krewnych mutantów, albo daj mi dokończyć.- powiedział mrużąc groźnie zielone oczy.
-Szanse, że zejdziemy i nic nam się nie stanie wynoszą około 45 %-powiedział spokojnym głosem Ferb patrząc na stromą ścianę. Fineasz obejmował Izabelę, a ta składała jego szyi delikatne pocałunki, na co na ustach rudego pojawiał się cielęcy uśmiech. Ci to mają lajtowe życie, wystarczy im tylko to, że mają siebie nawzajem, nie martwią się o to że czeka ich śmiertelnie niebezpieczne zejście. Westchnęłam. Ariel wyciągnął z kieszeni płaszcza gwizdek i dmuchną w niego, lecz ten nie wydał żadnego dźwięku. Przez chwilę nic się nie działo, nagle jakiś szary kształt migną w powietrzu i wylądował na ramionach Ariela.
-O matko, jaka małpa!-krzyknął Buford odsuwając się na kilka kroków.
-Pozwólcie, że przedstawię, to jest Radar.-wskazał na…to coś.
-O Jezu, ona gada!-krzyknął ponownie Buford. Parsknęłam śmiechem.
-Żart na twoim poziomie, Van Storm.-  brązowowłosy popatrzył na niego z niesmakiem. Radar był czymś między psem, a może…małpą? Pysk, raczej przypominał psi, był szpiczasty i maił krótkie wąsiki, drobny czarny nosek. Sporej wielkości szpiczaste uszy poruszały się na wszystkie strony, chyba już wiem dlaczego się tak nazywa. Brązowe oczka rozglądały się inteligentnie na wszystkie strony. Jednak cała reszta raczej była małpia, futerko miał ciemnoszare i połyskliwe, łapy przypominały dłonie i do tego miał jeszcze bardzo długi ogon w szaro-czarne paski, wspominałam, że był ubrany w jasnoszary kombinezonik?
-Radar to mój kumpel, pomoże nam bezpiecznie zejść.-zwierzak jakby potwierdzając to wydał z siebie coś miedzy gwizdem, a mruczeniem i wtulił się w Arielowy policzek.
-Niby jak?-zapytał Buf patrząc sceptycznie na Radara, zauważyłam, że futerkowy przybrał taką samą mimikę i patrzył na Van Storma równie sceptycznie, a może nawet bardziej. Wykrzywiłam usta w uśmiechu, gdy zwierzak to spostrzegł i jego uszy zaczęły się obracać w zawrotnym tempie, przeskoczył z ramienia Ariela na moje i zaczął obwąchiwać moje włosy, spojrzał na Ariela potem na mnie i znów na Ariela po czym poruszał porozumiewawczo brwiami patrząc na Ariela, po czym wydał z siebie znów coś między gwizdem a mruczeniem , owinął swój długi ogon wokół mojej szyi i wtulił się w mój policzek.
-Lubi cię.-zdziwił się Ariel.-Nigdy nie siedzi na innych ramionach poza moimi.
-No super ,ja też was lubię ale może już zaczniemy schodzić?-powiedział Buford.-Ej Fin, Izka, możecie się odkleić?-zawołał do pary, Fineasz właśnie przypierał Izabelę do kamiennej ściany, a ona wplątywał swoje palce w jego  rude kosmyki, co jakiś czas było słychać charakterystyczne cmokanie.
-Nie no ja to jednak się chyba porzygam.- powiedziałam przykładając dłoń do ust.
-Ja też.-Buf był cały zielony na twarzy, natomiast Radar przyglądał się uważnie.
-Ekhem..Radar mógłbyś?-zapytał uprzejmie Ariel. Zwierzak radośnie zagwizdał, zeskoczył z moich ramion, podbiegł szybko przebierając łapami do krawędzi urwiska i znieruchomiał, a jego uszy poruszały się w zawrotnym tempie, a koniuszek długiego ogona drgał co jakiś czas, nagle poskoczył, zagwizdał, podniósł jedną z przednich łap i znieruchomiał jego uszy wskazywały jedną z wystających skałek.
-Zwariowałam, słucham się jakiejś pieso-małpy.-westchnęłam, coś pacnęło mnie po policzku.
-Szarawy Pies Człekokształtny.-zwierzak patrzył na mnie z wyrzutem.
-Wybacz, może jednak będę do ciebie mówiła Radar?-Szarawy Pies Człekokształtny kiwną z aprobatą głową.
********************************
No cóż, nie chciałabym przerywać fascynacji NŻA moją nudną pisaniną ale skoro opko ma się ku końcowi to może zacznę szybciej wstawiać kolejne chaptery. :)
Co się tyczy zaznaczonego fragmentu, to czekam na waszą opinię, bo mam wrażenie że znowu wyszło mi nienaturalnie. ;/
Acha, pod poprzednim moim wpisem pojawiło się pytanie kiedy wstawię kolejny rozdział The Seer, więc odpowiadam: już w piątek. ;)

niedziela, 5 października 2014

Oglądamy "NŻA"!



Witam, właśnie dowiedziałem się, że odcinek "Noc żywych aptekarzy" jest już dostępny do obejrzenia w Internecie w języku angielskim. A więc, bez zbędnych słów:


Ja osobiście obejrzę odcinek wieczorem, zapraszam do wyrażania swoich opinii na jego temat w komentarzach! Pozdrawiam i życzę miłego (nawet jeśli to odcinek halloweenowy) oglądania!

Piotr

P. S. Tylko nie przestraszcie się, jak ja, tych dwóch dziwnych gości na początku video :D.

czwartek, 2 października 2014

Pegg i Frost w wersji rysunkowej, czyli jeszcze jedno video z "NŻF"

Do sieci trafił kolejny fragment "Nocy żywych farmaceutów". Tym razem pojawiają się rysunkowe wersje Nicka Frosta i Simona Pegga. Podejrzewam, że ich gościnny występ w tym odcinku ogranicza się właśnie do tej sceny, lub tej i kilku podobnych scen, będących wtrąceniami. Oto fragment:

 

Aktorzy znani z "Wysypu żywych trupów" ostatecznie sami padają ofiarą armii Zombiesztyców, która, trzeba przyznać, naprawdę przeraża - zarówno swoim wyglądem, ilością, jak i wymawianą kwestią "lots of me". Przypominam, że odcinek ma mieć swoją premierę w USA już pojutrze! Liczę na to, że po jego emisji szybko zostanie on umieszczony w Internecie.

Ciekawostką na temat odcinka jest to, że storyboardzista FiF, Joshua Pruett wyznał na Twitterze, że nad "Nocą żywych farmaceutów" pracował od... wiosny 2012. roku! Czy odcinek jest zatem gotów od dłuższego czasu?

Z tym pytaniem Was (i siebie) pozostawię. Nie mogę się doczekać premiery, mam nadzieję, że Wy też na nią czekacie. Pozdrawiam i dziękuję za liczne komentarze :).

Piotr

EDIT: Po raz kolejny muszę Wam podziękować za znalezienie jeszcze jednego fragmentu odcinka - link w komentarzach :). 

EDIT2: I jeszcze jedno video! Brawo!

FiF -New world- rozdział 21

Szliśmy o omacku, zdani tyko i wyłączne na łaskę Ariela; to było najbardziej frustrujące, jednak pocieszało mnie to że on też chce przeżyć, a sam ze złamaną ręką daleko nie zajedzie. Usłyszałam stłumione stukniecie i siarczyście przeklinającego Ariela. W ciemności zatliła się niewielka iskierka, zgasła, potem druga, błysnęło światło pochodni. Oświetlało twarz Ariela nadając jej upiorny wyraz, złamana ręka zwisała mu bezwładnie wzdłuż szarego płaszcza.
-Ja to wezmę.-chwyciłam pochodnie. Ariel położył dłoń na moim ramieniu.
-Będę cię prowadził.-oznajmił.
Szliśmy już jakiś czas kierowani przez Ariela może jakieś 10-15 minut, przed nami nagle jakby wyrosły z pod ziemi pojawiły się wielkie żelazne drzwi.
-Na rzemyku mam klucz.-popatrzył na mnie jednoznacznie, westchnęłam i  włożyłam mu dłoń pod kołnierzyk ciemnej koszuli, moje palce dotknęły ciepłej skóry na jego klatce piersiowej; była jak jedwab naciągnięty na stal, mimowolnie się zaczerwieniłam i starając się to ukryć zdjęłam rzemyk z szyi Ariela, który uśmiechał się do mnie, a kiedy to zobaczyłam krew napłynęła do moich policzków jeszcze mocniej, ten uśmiech był delikatny, pełen czułości, nieśmiałości i trochę szarmancki. Oczy o mało nie wyszły mi z orbit, wykonałam szybki obrót na pięcie, włożyłam klucz do zamka i przekręciłam. Usłyszałam chrzęst który zwykle temu towarzyszy, nacisnęłam klamkę. Drzwi ustąpiły niezwykle lekko jak na swój wygląd, bez najcichszego dźwięku. Moim oczom ukazało się sporej wielkości pomieszczenie. Dwa biurka z ciemnego drewna, ustawione obok siebie, na każdym paliła się lampka dająca ciepłe, żółte światło, oprócz tego były na nich  przeróżne papiery, na jednym równiutko ułożone poukładane na kupki, na drugim zakrywały cały blat i nawet trochę podłogi, oprócz tego kilka otwartych książek bielących stronnicami. Jedną ze ścian w całości zajmowały regały z książkami, do jednego z nich przystawiona była drabina na kółkach. Obok półek dwa fotele, a przy nich niewielki stolik ze szklanym dzbankiem i dwiema filiżankami. Przy drugiej ścianie długi blat wysuwany z kamiennej ściany stały na nim przeróżne fiolki, próbówki i preparaty, obok wisiały dwa białe kitle, jeden większy, drugi mniejszy. W róg pomieszczenia był wmurowany kominek, w środku popiół ze spalonych polan. Ariel minął mnie szybkim krokiem.
-Musicie mi nastawić ramię i założyć jakiś opatrunek.-oznajmił; kolejnymi osobami które mnie minęły byli Fineasz i Ferb. Pomogli Arielowi zdjąć płaszcz, następnie Izabela rozpięła mankiet koszuli i delikatnie podwinęła odsłaniając zsiniałe przedramię, w jednym miejscu było widoczne spore wypuklenie, otaczał je fioletowy siniak z czerwonymi żyłkami, całość była mocno spuchnięta.
-Masz szczęście że nie jest złamana w łokciu.-powiedziała Izabela delikatnie badając ramię opuszkami palców. Buford włożył chłopakowi do ust kawałek szmaty.
-Będzie bolało.- dodał ze złośliwym uśmieszkiem. Ariel zacisnął zęby na materiale. Ferb zasłonił mi widok, po chwili usłyszałam stłumiony wrzask Ariela.
-Czego panikujesz, już po krzyku.-oznajmiła Izabela, a on spojrzał na nią z wyrzutem.-Alice usztywnij i zawiąż bandaż.
Kończyłam wiązać Arielowi temblak na szyi.
-Dziękuje.-i znów uśmiechną się tak jak przedtem, a ja znów odwróciłam się na pięcie z tymi dziwnie miękkimi kolanami.
-To był nieoficjalny gabinet moich rodziców, tu prowadzili swoje badania.-mówił.
-Jakie badania?-zapytałam oglądając papiery na biurku, podniosłam wzrok trochę wyżej na zdjęcie oprawione w drewnianą ramkę. Ze zdjęcia uśmiechał się do mnie może 6-letni chłopczyk siedzący po turecku na trawie, ubrany w ogrodniczki i zieloną koszulkę podkreślającą mu równie zielone oczy, dłonie oparł na kolanach, na głowie miał czapkę z daszkiem spod której wystawały brązowe, kręcone kosmyki. Mimo woli uśmiechnęłam się.
-To było przed wybuchem.-usłyszałam głos tuż przy swoim uchu, moja pięść świsnęła w powietrzu , jednak Ariel odsunął się na bezpieczną odległość.- To chyba robił tata na jakimś placu zabaw...nieważne. Wracając moi rodzice uważali, że można w jakiś sposób odwrócić działanie promieni i odmutancić wszystko, było by tak jak kiedyś, ale nie zdążyli skończyć. Wcisnął przycisk znajdujący się pod blatem biurka. Ze ściany wysunęła się płyta na której wisiała broń i amunicja,a obok przyczepiona była kartka, jednak nie zdążyłam przeczytać co było tam napisane, bo Ariel schował ją do kieszeni swojego przepastnego płaszcza.
-W linii prostej jest około kilometra do powierzchni, ale spoko znam skrót. Bierzcie zabawki.-uśmiechnął się.

środa, 1 października 2014

FiF -New world- rozdzial 20

-Granat błyskowy! -krzyknęłam i odskoczyłam w bok. Oślepiło mnie niezwykle białe światło, a w uszach słyszałam coś na kształt pisku lub świstu…a może oba? Widziałam tylko zarysy postaci, takie biało-żółte kontury. Rozglądałam się wokoło oszołomiona, nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam jak czyjeś silne ręce podnoszą mnie i przewieszają moje ramie przez swoją szyję, po czym prowadzą w bliżej nieznanym kierunku.
-Co tu się dzieje?!-krzyczał Fineasz.
-Wiesz myślę, że zaraz będzie herbata. Ile chcesz kostek, jedną czy dwie?-zapytał z ironią Ariel; dopiero teraz zauważyłam, że to on mnie podtrzymuje.
-Musimy się stąd wydostać.-oznajmiła Izabela, i usłyszałam huk; ktoś najwidoczniej bardzo chciał wysadzić drzwi.
-Spieprzamy.-zobaczyłam, że jakiś kształt zwala się ciężko na ziemię. To był Silentio, a za jego plecami stał Buford z paralizatorem.
-Debile, nigdy nie sprawdzają.-roześmiał sie.
-...Dobra nie chcę wiedzieć gdzie to trzymałeś.-odparłam pocierając czoło jedną dłonią.
-Co?-zapytał zdziwiony.
-Nieważne…Kapitanie Beer…-Izabela celowała w niego pistoletem.
-Matko, będziecie się bawić.-westchnął Buford i rzucił paralizatorem prosto w Beer’a, który padł w drgawkach. Chwyciłam ramię Ariela i wykręciłam najmocniej jak umiałam. Usłyszałam trzask łamanej kości, a chłopak wrzasnął z bólu.
-Jeden jeden.-wyszeptałam do jego ucha; w jego wściekle zielonych oczach zaszkliły się łzy, nie wiem czy z bólu czy ze smutku, jednak oprócz dumy i triumfu poczułam coś jeszcze. Patrzył na mnie tak jakby mówił: ,,Wiem, że zasłużyłem, bardzo przepraszam." Jego oczy błyszczały smutno. Odgoniłam od siebie to uczucie i popchnęłam go na ziemię, powtórny krzyk.
-Ma ktoś pomysł jak się stąd wydostać?-zapytał Fineasz, napierając na drzwi. Zapadła cisza, którą przerywały serie z pistoletów oraz krzyki więźniów.
-Nie wydostaniecie się…-wyjęczał Ariel.-Nie beze mnie.
-Skąd niby ta pewność?-celowałam pistoletem prosto w jego czoło.
-Jesteście w Sieci, o ile mi wiadomo conajmniej kilometr pod ziemią, nie wiecie w jakim miejscu jesteście, nie znacie lokalizacji, macie dwa pistolety i jeden paralizator, amunicji jak na lekarstwo, prędzej czy później wpierdolicie się w gniazdo złaknionych krwi mutantów. Przekonały cię moje argumenty…rybko?-miał racje…niestety, ale miał, przyklękłam przy nim i wbiłam mu lufę broni prosto pod brodę.
-Jeżeli czegoś spróbujesz, osobiście upierdolę ci łeb i rzucę mutantom.-powiedziałam drżącym ze zdenerwowania głosem.
-Oczywiście kotku.-odparł z rozbrajającym uśmiechem, położyłam palec na spuście.
-Myślisz, że nie potrafię?-zapytałam.
-Jesteś zbyt piękna…-moja pięść świsnęła w powietrzu, aż mu głowa odskoczyła. Westchnął i potrząsną głową z rozciętej wargi zaczęła wypływać strużka ciemnobordowej krwi.-Jeszcze zmienisz zdanie, Alice.-pierwszy raz zwrócił się do mnie po imieniu.
-W sprawie czego?-tylko się uśmiechnął, wstał i nagle zrobił się bardzo blady…mogłam kiedy indziej złamać mu rękę…podtrzymałam go.
-W podłodze jest klapa..-wysapał trupioblady. Spojrzałam na niego pytająco.-Wyjście na wszelki wypadek.-w jego kocich oczach zapaliły się łobuzerskie ogniki, a ja poczułam że moje serce przyspiesza.


wtorek, 30 września 2014

FiF -New world- rozdział 19

Weszliśmy do niewielkiej sali, w której znów stało metalowe biurko, a przed nim 6 metalowych krzeseł. Spięłam się w sobie, bo dobrze pamiętałam ten ból, jakby tysiąc noży na raz wbijało mi się w ciało, za nic nie chciałam czuć tego drugi raz, lecz poczułam że ktoś dotyka mojej talii, i poskoczyłam, a moja pięść świsnęła w powietrzu.
-Spokojnie.-usłyszałam tuż przy swoim uchu głos Silentio.- Wszytko będzie okej.-musnął swoimi ustami płatek mojego ucha, zadrżałam, cały czas wpatrując się w krzesła. Z moich ust wydobywał się obłoczek pary, przez chwilę delikatna mgiełka tworzyła rozmaite esy-floresy, po czym rozpłynęła się w powietrzu. Lustrowałam wzrokiem pomieszczenie, oprócz krzeseł i biurka nie było tu niczego z wyjątkiem niewielkiego kominka, w którym już chyba nikt od bardzo dawna nie palił. Ściany były zrobione z kamiennych cegieł na których powoli zaczęły się pojawiać drobne żyłki szronu. Usłyszałam kroki, echo odbijało się od zimnych ścian, maiłam wrażenie jakby ktoś walił moją głową o próg. Ciekawe czy mają tu jakąś aspirynę. Z cienie wyłonił się wyłonił się czarnooki mężczyzna... Jego twarz powoli oświetlało delikatne światło, rozjaśniając po kolej różne części jego ciała, zaczynając od czubka głowy, kończąc na czubkach butów... Jego krótkie ciemne włosy odstawały na wszelkie strony i połyskiwały delikatnie w jasnym świetle. Spoglądał spokojnie czarnymi jak węgle oczyma. Wystarczył lekki grymas ust, by na jego policzkach pojawiły się głębokie dołeczki, jego uśmiech musiał być naprawdę rewelacyjny... Patrzył na nas spod długich rzęs.
-Witam. Kapitan Benjamin Beer.-powiedział przyjemnym dla ucha barytonem.-Przepraszam was za nasze oschłe przyjęcie, ale nasz personel jest ostatnio dość niewyżyty. Proszę siadajcie.-wskazał ręką na krzesła.
-Po stoimy, mamy złe doświadczenia z krzesłami.-odparł Fineasz; podziwiam go za jego opanowanie, ja zaczęłabym się drzeć na tego faceta, wyzywać go od najgorszych, a gdybym miała broń to trzeba by było zeskrobywać jego mózg ze ściany.
-Nie, nie, nie ma się czego obawiać, nie są pod napięciem.-odparł spokojnie.
-Postoimy.-wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Beer wzruszył ramionami.
-A więc, jak już się pewnie zorientowaliście, jesteście w Sektorze X. Wy mówicie na nas wyrzutki.
-Nie bez powodu.-wcięła się Izabela.
-Masz rację, moja droga, jednak nie wiecie wszystkiego…-
-Doprawdy?-zapytałam ironicznie. Beer otworzył usta, gdy ciężkie drzwi otworzyły się, z hukiem waląc o kamienną ścianę.
-Bunt więźniów!-Ariel stał w progu, kręcone włosy miał rozczochrane, a jego zielone oczy błyszczały niespokojnie. Do pomieszczenia wtoczył się niewielki przedmiot.
-Granat błyskowy!-krzyknęłam.
****************
Przepraszam, że tak krótko ale akcja niedługo się rozkręci. :)

poniedziałek, 29 września 2014

FiF -New world- rozdział 18

Staliśmy tak przez chwilę, a ja nie wiedziałam co się dzieje, więc po prostu gapiłam się w zamknięte oczy Silentio; może naszprycowali mnie za dużą ilością psychotropów i mam jakieś halucynacje? Po co czytać informacje na ulotce...Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, chłopak powoli się ode mnie odsunął, delikatnie dotknął kciukiem moich ust i uśmiechnął się.
-Nie przeszkadzam?-zapytał Ariel, który z obojętną miną szedł szybkim krokiem w naszą stronę, nasze spojrzenia na kilka sekund się spotkały.
-Prawdę mówiąc, przeszkadzasz.-odparł, patrząc na niego chłodnym wzrokiem, chłopcy stali naprzeciw siebie mierząc się groźnie wzrokiem. Stałam obok nich zdezorientowana, kręciło mi się w głowie i przed oczyma co jakiś czas pojawiały się ciemnie plamy.
-Z kilka minut musimy się stawić do Beera.-oznajmił Ariel wciąż nie zrywając kontaktu wzrokowego z Silentio.- Przyjdę po ciebie i pozostałych, Alice.-
-Lepiej ja to zrobię.- wszedł mu w słowo blondyn, a zielonooki zacisnął pięści, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył korytarzem, przeciąg rozdymał mu poły płaszcza, sprawiając, że wyglądał, jakby płyną w powietrzu.
-Przyjdę po ciebie i resztę za jakieś 20 minut.- powtórzył Silentio patrząc na mnie badawczo.-Tęskniłem za tobą, Alice.-musnął mój policzek dłonią odzianą w czarną, skórzaną, bez placową rękawiczkę, dłoń miał niezwykle ciepłą. Odszedł tą samą drogą, co Ariel, zostawiając mnie na środku korytarza. Nie za bardzo zrozumiałam co się wydarzyło w ciągu tych 10 minut. Na ustach cały czas czułam jego dotyk, otarłam je wierzchem dłoni i sztywno stawiając kroki ruszyłam w drogę powrotną. Pchnęłam drzwi do naszego pokoju, po głowie chodziła mi jedna myśl. Dlaczego? W jednej chwili jesteśmy więzieni, przypalani prądem, a w drugiej trafiamy do pomieszczenia ze wszystkimi wygodami, a ci co nas pojmali zachowują się jak gdyby nic się nie stało. Do tego jeszcze Silentio. Byłam tak zajęta swoimi myślami, że nie zauważyłam dwóch całujących się postaci, dziewczyna, której długie, kruczoczarne włosy zasłaniały twarz, pochylała się nad rudym chłopakiem, leżącym w łóżku na wznak i obejmującym ją w talii, co jakiś czas przerywali dla zaczerpnięcia oddechu, ręce szatynki błądziły po klatce piersiowej Flynna, a ten w tym czasie składał delikatne pocałunki na ustach dziewczyny, a jej włosy muskały mu policzki. Fineasz odgarnął Izabeli włosy na jedną stronę i chciał się podnieść do siadu, ale ta go powstrzymała go, kładąc rękę na piersi.
-Nie ma mowy. Jeszcze mi tu zemdlejesz, a i tak ledwo żyjesz.-powiedziała.
-Z miłości do ciebie, moje ty czarnowłose słońce.-uśmiechnął się. Ich usta znów się złączył w jeszcze namiętniejszym pocałunku. Gapiłam się na to wszystko z szeroko otwartymi oczyma, i powoli zamknęłam drzwi, koniec z lekami. Definitywny koniec.
-Widzę Alice, że twoja ciekawość nie zna granic.-usłyszałam tuż przy swoim uchu, zagotowało się we mnie nie dość, że zdradził to ma czelność jeszcze za mną łazić?! Odwinęłam się, żeby uderzyć Ariela prosto, w ten jego pusty łeb. Cios został zablokowany.
-Powtórka z rozrywki?-zapytał, na jego ustach znów pojawił się tak znany mi uśmiech, zacisnęłam pieści ze złości.
-Odpierdziel się ode mnie, nie chcę cię widzieć.-wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Jesteś taka piękna, jak się złościsz.-jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.
-Dobra sam się prosiłeś.-powiedziałam spokojnie, po czym rzuciłam się na niego. Pierwszych kilka ciosów zablokował z wyraźną łatwością. Byłam co raz bardziej sfrustrowana, a on co raz bardziej rozbawiony, w końcu przyparł mnie do ściany.
-Z bliska jesteś jeszcze piękniejsza.- patrzył na mnie wściekle zielonymi oczyma, jego spojrzenie było hipnotyzujące. Powoli zaczął się do mnie zbliżać, nasze ust dzieliło kilka centymetrów.
-Dzięki.-kopnęłam go kolanem w krocze, minę miał dość dziwną, połączenie zdziwienia i niewyobrażalnego bólu, pochyliłam się w jego stronę.-To za to, że mnie zdradziłeś.-wyszeptałam wprost do jego ucha.-A to-powtórzyłam kopnięcie-Za to, że cię poznałam.-zobaczyłam jak korytarzem idzie Silentio.
-A jemu co?-zapytał, widząc klęczącego Ariela.
-Nie wiem.-odpowiedziała z mina niewiniątka.
-Czas na odprawę, Ariel wstań z łaski swojej.-powiedział patrząc na krzywiącego się chłopaka.
 *****************************
Mam nadzieję, że podoba wam się taka Finbella? :D

niedziela, 28 września 2014

"Noc żywych farmaceutów" - zapowiedź wideo

Ja tylko na moment oderwę Was od fanfika Marty :). Znalazłem w Internecie 15-sekundowy zwiastun halloweenowego odcinka "Noc żywych famaceutów", który już niedługo ma być dostępny do obejrzenia po angielsku. W filmiku widzimy, jak powstają kolejne klony Dundersztyca. Po montażu nagrania wnioskuję, że było ono zapowiedzią całej ramówki Disney XD, jednak zostało ono ograniczone do wyciętych fragmentów z FiF. Oto wspomniany trailer:


Po raz kolejny pragnę zaznaczyć, że wraz z Fineaszem i resztą ekipy nie ma Izabeli. Wygląda więc na to, że spotkał ją ten sam los, co innych mieszkańców Danville...

To by było na tyle :). Dziękuję za uwagę, choć mam jej coraz mniej na tym blogu :D. Obiecuję skończyć już z ironią pod adresem świetnego fanfika "New world". Pozdrawiam wszystkich czytelników!

Piotr

EDIT: W komentarzach jest już link do dłuższej zapowiedzi odcinka, tym razem czytelnicy bloga mnie ubiegli :). Świetna robota!

FiF -New world- rozdzial 17

-Czemu nas od razu nie zabijesz, ty gnoju!?-wydarłam się gdy tylko rozpoznałam Ariela. Nic nie odpowiedział, tylko patrzył na resztę badawczo, jego wzrok zatrzymał się na Flynnie.
-Szkoda, polubiłem go.-oznajmił z obojętna miną.-Agnes, powiadom proszę Rossiego i Esesmanna, że chciałbym, żeby przyszli tu do mnie i niech wezmą ze sobą moją torbę.-kobieta tylko kiwnęła głową i już jej nie było. Gdy jej kroki ucichły, szybkim krokiem podszedł do Fineasza i delikatnie rozpiął pasy które krępowały mu nogi i ręce, a wtedy rudy zachwiał się i byłby upadł gdyby Ariel go nie podtrzymał, i natychmiast na płaszczu chłopaka pojawiła się rozległa ciemna plama. Ułożył go na posadzce na której pojawiła się kałuża krwi; Flynn oddychał płytko i nierównomiernie. Brązowowłosy, wyjąl ze swojego przepastnego płaszcza strzykawkę i wbił w ramię Fineasza, a ten wciągnąl głośno powietrze i po chwili oddychał już normalnie.
-To powinno uśmierzyć ból.-oznajmił-Muszę cos zrobić, żeby zatrzymać krwawienie.-mówił jakby do siebie. W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka weszło dwóch chłopaków, pierwszy miał srebrne włosy, bladą cerę usianą tu i ówdzie piegami oraz  oczy, przywodzące na myśl ciemnoniebieską farbę. Za nim wszedł drugi. Wypłowiały blondyn, włosy sięgały mu ramion, miodowe oczy przypatrywały mi się badawczo zabawnie się mrużąc.
-Cześć Ariel.-srebrnowłosy uścisnął mu dłoń.-Widzę świeże mięsko.
-Nie tym razem.-uciął krótko- Pomóż mi z tym rudym, a ty -zwrócił się do blondyna.- Zajmij się pyskatą.-i wrócił do opatrywania Flynna. Nie za bardzo rozumiałam co się tu dzieje; przed chwilą rażono nas prądem, Fineasza pobito do nieprzytomności, Buford i Ferb wyglądają jak trędowaci, na rękach i nogach mają strupy z których wycieka żółto-zielona ropa. I Izabela, która co jakiś czas dostaje ataku drgawek. Tylko ja się w miarę trzymam, a to wszystko tylko moja wina gdybym wtedy nie wprowadziła ich do Sieci, nie pozwoliła się zranić i nie straciła czujności może moi przyjaciele nie byliby bliscy śmierci. Poczułam czyjąś ciepłą dłoń delikatnie głaszczącą mnie po policzku, odwróciłam się i zobaczyłam oczy koloru lipowego miodu, które wpatrywały się we mnie.
-Cii. Spokojnie już się skończyło, nic ci nie grozi.-mówił spokojnym, kojącym głosem.
-Jaja se ze mnie robisz?!-warknęłam.-Nawet nie wiem gdzie jestem, moi przyjaciele są prawie martwi, a zresztą też nie wiem co może się stać za 10 minut, a ty mówisz, że nic mi nie grozi?! Wal się.-oznajmiłam patrząc mu prosto w oczy.-Albo nie po prostu mnie zabij.
-Nie zabiję cię.-oznajmił z obojętnym wyrazem twarzy.-A teraz.-wbił mi strzykawkę w ramię; szczerze mam już dość szprycowania mnie jakimiś psychotropami.-Słodkich snów…Alice.-delikatnie zamknął mi powieki. Poczułam się, jakbym straciła grunt pod nogami, potem ciemność.
Obudziło mnie subtelne, ciepłe światło, przez chwilę rozglądałam się na wszystkie strony nie wiedząc gdzie jestem. Znajdowałam się w wielkim łóżku przykryta szczelnie wielką puchową kołdrą, a źródło światła stanowiła niewielka lampka, stojąca na stoliku obok łóżka. Dlaczego to jest łóżko, a nie więzienna prycza? Dlaczego w tym pokoju jest tak przytulnie i ciepło…a to nie to samo przypadkiem? Nagle poczułam jak mój żołądek wywinąl koziołka, wiec migiem odrzuciłam nakrycie i pobiegłam do drzwi które mam nadzieje, że są łazienką, bo jak nie to ktoś będzie miał sprzątanie; dopadłam do sedesu i na kolanach zwróciłam to co miałam w żołądku, czyli nic. Nagle dotarło do mnie jaka jestem głodna, chwila co tu robi łazienka w dodatku z wanną, prysznicem i innymi tego typu rzeczami? Umarłam i jestem w raju? Wierzchem dłoni otarłam żółć, która została mi na ustach i zdezorientowana, wróciłam do pokoju. Dopiero teraz zobaczyłam, że są jeszcze dwa łóżka, jedno z nich było już zaścielone, a na drugim po turecku siedziała Izabela, na której kolanach spoczywała głowa Fineasza; Flynn wyglądał o niebo lepiej, nie wiem co mu zrobili, ale opuchlizna prawie zeszła mu z twarzy, a Iza wodziła dłońmi po jego policzkach, i czasem schodziła niżej do klatki piersiowej. Rudy wyglądał tak spokojnie. Izabela uśmiechnęła się do mnie i nie przerywając zabiegów jakie wykonywała na Flynnie, wskazała głową stolik, na którym stał talerz, a na nim piętrzył się stos kanapek. Dopadłam ich jak dzika, zjadłam prawie wszystko, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi, zakrztusiłam się gryzem który właśnie przeżuwałam i zamarłam w pozycji do walki, rozległo się ponowne pukanie, podskoczyłam drugi raz i westchnąwszy ruszyłam do drzwi. Ostrożnie je uchyliłam, gotowa walnąć nimi napastnika. W drzwiach stał chłopak, który wstrzyknął mi środek usypiający.
-Miałem nadzieję, że nie śpisz.-uśmiechnąl się, miałam wrażenie, że skądś go kojarze.-Miałabyś ochotę, na chwilę wyjść?-zapytał, ale jedyne na co miałam ochotę to walnąć go pałą w łeb, i już miałam to powiedzieć, kiedy kątem oka zauważyłam, że Izabela całuje Fineasza w czoło po czym schodzi niżej i dochodzi do ust, wiec westchnęłam i wychodząc zamknęłam drzwi.
-Witaj Alice, minęło trochę czasu odkąd się ostatnio widzieliśmy, prawda?-patrzył na mnie z uśmiechem.
-Człowieku, ja cię nie znam.-odpowiedziałam z lekka poirytowana.
-Doprawdy?-zapytał, wydawało się że bawi go ta sytuacja. Nie odpowiedziałam.-A kojarzysz może takiego jednego Silento, którego uznano za zaginionego, a potem o ile mi wiadomo umarłego?
-Tak, a co?-zapytałam podejrzliwie.
-Och, Alice.-uśmiechnął się kręcąc głową.- Nic się nie zmieniłaś.-Silentio, nagle zobaczyłam te same oczy ten sam uśmiech i te wypłowiałe blond włosy, czemu wcześniej tego nie zauważyłam?
-Silentio!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Roześmiał się serdecznie i zakręcił mną dookoła.-Wiesz jednak nie, zmieniłaś się. Wypiękniłaś.- patrzył na mnie badawczo, a ja patrzyłam jak na kosmitę.-Dobrze cię widzieć Alice.-ujął w dłonie moja twarz i pocałował.

*******************************
No coz mowilam, ze bedzie lepiej, prawda? ;)

sobota, 27 września 2014

FiF -New world- rozdzial 16

Kiedy zamknąl za sobą drzwi, bezceremonialnie rzucił nas na lodowatą podłogę.
-Ty…!-Izabela położyła mi dłoń na ramieniu i pokręciła głową, a z jej rozciętego policzka powoli wypływała ciemnoczerwona, prawie czarna posoka. Miała racje, lepiej takiego kolosa nie denerwować, chociaż może jest za głupi żeby zrozumieć. Z trudem podniosłam się z ziemi i pomogłam Izabeli, która nie mogła ustać o własnych siłach, tylko oby nie miała wstrząsu mózgu; spojrzałam jej w oczy, ale całe szczęście nie miała rozszerzonych źrenic, i powoli ruszyłyśmy za ospowatym. 
Szłyśmy ciemnym korytarzem, który oświetlało tylko nikłe światło pochodni. Wzdłuż ciągnął się rząd więziennych cel. Gdzieś w głębi było słychać jęki, wrzaski i śmiechy wariatów, którzy najwidoczniej za długo zaznawali więziennego luksusu.
-Pst.- usłyszałam, przystanęłam na chwile i wpatrywałam się w ciemność jednej z cel. W środku siedział jakiś chłopak, wychudły, brudny, rzadkie włosy opadały mu strakami na blade czoło.-Kra! Kra!-zaczął krzyczeć, naśladując rękoma ruch ptasich skrzydeł.-Kra!- a jemu co? Nagle, jakby ockną się z transu i podbiegł do kraty.-To spisek.-mówił szybko rozglądając się na wszystkie strony.-Oni wszyscy…-nie dokończył bo dał sobie w twarz.-Wszystko wypaplasz. Zamknij się, ty stara pleciugo.- mówił sam do siebie.-Ja? A gdzie nic nie mówiłem-odparł przestraszony.-Uciekajcie.-szepnął po czym znów się spoliczkował.-Zamknij się!-krzyczał okładając się pięściami. Przyspieszyłam kroku.-Ja w obłędzie! Ty w obłędzie! Wszędzie dokoła obłęd, obłęd!!!-słyszałam jeszcze jego krzyk. Zbliżaliśmy się do wielkich dębowych drzwi okutych jakimś metalem. Bliznowaty pchnął je, wrzucił nas do środka i znów zamknął je za sobą.
-Mam już serdecznie dość rzucania mną o podłogę.-wstałam rozmasowując ramie, i otrzepałam się z kurzu. 
Na środku pokoju stało pięć metalowych krzeseł, a przed nim metalowe biurko z odwróconym do nas oparciem skórzanym fotelem; ktoś ma niezły gust, nie ma co. Dopiero teraz zauważyłam, że trzy z pięciu krzeseł są już zajęte. Izabela wpatrywała się w nie z przerażeniem. Chłopcy byli nieprzytomni, głowy zwisały im bezwładnie na piersi, a ich ubrania gdzieś zniknęły; byli ubrani w białe t-shirty i białe bokserki, i dopiero teraz zobaczyłam, że mamy na sobie z Izabelą takie same stroje. Kto nas do jasnej cholery przebrał! Nagle przed oczami pojawił mi się Ariel i jego uśmieszek, cholera! Na koszulkach  chłopców były widoczne rozległe, czerwone plamy. Krew. Nadgarstki i kostki mieli przywiązane grubymi, skórzanymi pasami do podłokietników i nóg krzeseł, nie widziałam ich twarzy, ale dłonie i nogi mieli poharatane całe w ropnych strupach, z których wydzielał się nieprzyjemny zapach, aż mnie brało na wymioty. Izabela ocknęła się i podbiegła do postaci o czerwonych włosach, która siedziała najdalej od nas, a do oczu powoli napływały jej łzy. Uniosła delikatnie jego twarz, ale gdyby nie miał czerwonych włosów, nie poznałabym go; twarz była jednym wielkim siniakiem, opuchnięta. Na porozcinanych wargach, zakrzepła krew, przez opuchnięte i granatowe powieki nie mógł otworzyć oczu, chyba miał złamany nos, małżowiny uszne poszarpane, i powoli wyciekała z nich krew. Co za bestia mu to zrobiła?! Izabelą wstrząsną szloch, kiedy trzymała w swoich dłoniach zakrwawiane dłonie Fineasza.
-Miał nie wyparzony język.-przy biurku siedziała kobieta. Na długich czarnych włosach miała zrobione dredy i ponawlekane na nie kolorowe koraliki, ubrana w biały podkoszulek i spodnie bojówki. Izabela cały czas łkała przy zmaltretowanym Fineaszu.-Ucisz ją, bo ja to zrobię- warknęła wyciągając pistolet. Podeszłam do klęczącej Izabeli, uklękałam przy niej i po prostu ja przytuliłam. Rozpłakała się jeszcze bardziej.-Uciszyć.-wymierzyła mi policzek, a po chwili siedziałyśmy z Izabelą na krzesłach przypięte pasami; czarnowłosa cały czas nie odrywała wzroku od Flynna.
-Co tu robicie?-zapytała kobieta patrząc na nas badawczo.
-Jesteśmy tu przypadkiem.-oznajmiłam spokojnie.
-Kłamiesz, a ja nie lubię kłamców.- wcisnęła jakiś przycisk, który był wbudowany w biurko. Przeszył mnie niewyobrażalny ból, jakby tysiąc noży dźgnęło mnie na raz. Krzyknęłam. Krzesła są pod napięciem.
-Ponawiam pytanie. -tym razem zwróciła się do Izabeli.
-Jesteśmy tu przypadkiem.-również odpowiedziała.
-Kłamiesz.-ponownie nacisnęła. Izabela nie krzyczała, tylko po prostu miotała się w drgawkach. Łzy zaczęły mi spływać po twarzy, choc zacisnęłam zęby z całej siły, by je powstrzymać.
-Dość!- krzyknęłam. Kobieta wyłączyła prąd i spojrzała na mnie wyczekująco.-Jeżeli kogoś masz tu krzywdzić to tylko mnie.-warknęłam patrząc jej prosto w oczy-To moja wina.
-Doprawdy?-uśmiechnęła się kpiąco. Cały czas patrzyłam jej w oczy.-Zaraz, a może ten rudy co? Ciekawe co się stanie jak zrobię tak.-nacisnęła.
-Aghhh!!!!!!!!!-wrzeszczał Fineasz, wijąc się. Widziałam jak po jego ciele przechodzą małe wyładowania. Krzyczała również Izabela, próbując przerwać pasy, a po chwili również wiła się z bólu.
-No co jest Alice?-dopytywała się mnie.-Pozwolisz, żeby zgineli? Mogę podkręcić napięcie.-próbowała przekrzyczeć ich wrzaski. A ja płakałam, po raz pierwszy, od bardzo dawna płakałam.
-Agnes, wystarczy!-usłyszałam męski głos. Fineasz i Izabela przestali krzyczeć, ich głowy zwisały bezwładnie-Teraz ja się nimi zajmę.- Z cienia wyszedł chłopak w zniszczonym płaszczu, brązowych, kręconych włosach i wściekle zielonych oczach.

******************************

Ta...musze się zapisać do psychiatry. -.-'

A tu obiecany obrazek Baljeeta:



piątek, 26 września 2014

FiF -New world- rozdział 15

Szliśmy tak już dłuższy czas, kajdany ocierały mi się o nadgarstki które już miałam przetarte do krwi, coraz bardziej utykałam na lewą nogę. Po drodze mimo protestów Ariela co jakiś czas dostawałam kopniaki „na zachętę”, a gdy próbowałam się bronić okazało się, ze kajdanki są pod napięciem, nie było zbyt duże ale bolało, bardzo bolało. Nie mogłam już dłużej iść nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Upadłam, ramię znów przeszył ból, a w ustach poczułam smak krwi , lecz byłam już tak zmęczona że nie zwracałam na to uwagi, jednym okiem zauważyłam Wiktorię zbliżającą się do mnie żeby wymierzyć kolejnego kopa, zwinęłam się w kłębek żeby choć trochę złagodzić ból, który miał za chwilę nastąpić. Zamknęłam oczy i przygotowałam się na kolejną falę cierpienia. ,,Tylko nie płakać, tylko nie płakać", powtarzałam sobie jak mantrę. Wzięła właśnie zamach, a ja  zwinęłam się jak embrion w łonie matki.
-Dość, Wiktoria odbiło ci?!-krzykną Ariel, zastępując jej drogę.-Chcesz, żeby dostała krwotoku wewnętrznego? Idź się lepiej rozejrzyj czy nic nas tu nie zeżre.
-Zmiękłeś Ariel, a to źle, to bardzo źle, pamiętam cię innego.- jej usta wykrzywił ten sam drwiący wyraz, chwilę milczeli parząc na siebie.-A może to ona? Może ty coś do niej czujesz?! A wiesz jak to się kończy prawda?-w jej głosie słychać było groźbę.
-Nic do niej nie czuje, nic a nic, właściwie to mógłbym ją tu tak zostawić.-na jego twarzy nie było widać śladu emocji, a mi było wszystko jedno co ze mną zrobią.
-Charaszo. Zatem pójdę się rozejrzeć a ty doprowadź to to -trąciła mnie butem- do stanu używalności.-usłyszałam oddalające się kroki. Nie poruszyłam się, bo wycieńczone mięśnie odmówiły współpracy. Ariel przyklękną obok mnie i próbował  ułożyć w wygodniejszej pozycji. Pomimo wyczerpania, jeszcze raz kopnęłam go w brzuch. Słono za to zapłaciłam, z bólu az pociemniało mi przed oczyma, jęknęłam.
-I po co ci to było?-zapytał znów przy mnie przyklękając.
-Zamknij ryj.-krew w ustach nie pozwalała mi powiedzieć dłuższego zdania.
-Chce ci pomóc.-mówił spokojnym głosem.
-Już ty mi wystarczająco pomogłeś, pocałuj się w dupę.- warknęłam ciaśniej zwijając się w kłębek. Ariel westchnął i wyciągnął ze swojego płaszcza strzykawkę .
-Nie chciałem tego robić ale... -tu wbił mi ją w łydkę.-Dobranoc Alice.-miałam wrażenie ze jego głos się oddala, rozmazuje, a potem nastąpiła ciemność i wspomnienie arielowych oczu.

Ból. Potworny ból w skroniach, miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi czaszkę. Rozejrzałam się wokoło, pomieszczenie w którym się znajdowałam oświetlał tylko nieśmiały płomyczek jednej świeczki, która stała na czymś w rodzaju prowizorycznego stolika. Poczułam coś mokrego na czole, powoli obróciłam głowę i zobaczyłam Izabelę która ocierała mi czoło z potu i chyba krwi bo szmata była czerwona. Nie wyglądała najlepiej; zazwyczaj starannie uczesane lśniące czarne włosy były teraz skołtunione i matowe, miała rozciętą wargę i wielkiego siniaka na prawym policzku i podkrążone oczy.
-Alice!- krzyknęła i natychmiast do siebie przytuliła.- Wreszcie odzyskałaś przytomność, już się zaczynałam bać.-mówiła szybko.
-Ej, ej, ej chwila zwolnij.- ćmienie w skroniach było nie do zniesienia- Co ty tu robisz i gdzie w my w ogóle jesteśmy?- mówiłam zmęczonym głosem.
-Jesteśmy w więzieniu, nie wiem dlaczego, nie wiem gdzie. Wygląda na to, że to wszystko zostało zaplanowane. Zaskoczyli nas, nie mieliśmy szans się obronić, za dużo ich było, musiałam dostać czymś w głowę bo kiedy się obudziłam byłam już tutaj, a potem przynieśli ciebie.-wpatrywała się we mnie badawczo.
-Czekaj, a gdzie reszta, gdzie Fineasz?- dopytywałam się rozglądając na wszystkie strony.
-Fi-fineasz jest w oddzielnej celi, każdy jest chyba w oddzielnej; ty byłaś w bardzo złym stanie, pewnie dlatego umieścili cię ze mną.-miała jeszcze coś powiedzieć, ale usłyszałyśmy szczęk obracanego zamka w drzwiach, naszym oczom ukazał się, ospowaty drągal z przepaską na lewym oku i twarzą pokrytą paskudnymi bliznami.
-Wstawać idziemy.-wycharczał, głos też miał jakiś dziwny.
-Moja przyjaciółka nie ma jeszcze sił.-powiedziała spokojnie Izabela. Drągal spojrzał na nią jednym okiem i uderzył ja na odlew w twarz, aż upadła na ziemię.
-Zostaw ją!-krzyknęłam rzucając w ospiaka sporym kamieniem i trafiając prosto w  głowę.
Nawet nie drgną tylko chwycił mnie i na wpół przytomną Izabelę za kark i siłą wywlókł z celi.  

 ***********************
Jej, dzieje się, co? :)
Obrazek Baljeeta dodam pozniej.

czwartek, 25 września 2014

Fineasz i Ferb-New world-chapter 14

-Wika?-zapytał jeszcze bardziej zdumiony chłopak.-Wiktoria!-krzyknąl juz zachwycony i porwał dziewczynę w ramiona. Ona również się do niego przytuliła śmiejąc się głośno.-Wieki minęły,, odkąd się ostatni widzieliśmy.-szczerzył do niej zęby.
-Da. Ile to już, dwa lata?-zapytała.-W każdym razie co ty tu robisz Ariel? W Sieci?-dopytywała się, a mnie traktowali jak powietrze. Odchrząknęłam. Natychmiast obrócili się w moją stronę.
-A no tak.-popatrzył na mnie unosząc jedna brew, odwzajemniłam się równie lekceważącym spojrzeniem.-Alice, to jest Wiktoria Komova.-w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka;  to ta zaginiona. Coś w jej spojrzeniu mnie martwiło, gdzieś już to widziałam, taka drwina.
-Miło poznać.-wyciągnęła w moją stronę dłoń, ale po oczach zobaczyłam, że wcale nie jest jej miło. Uścisnęła moją dłoń mocniej, niż się spodziewałam, o wiele mocniej. Przez chwilę stałyśmy mierząc się wzrokiem.
-Co ty tu robisz?-przerwał nasz niemy pojedynek.
-Zaczęło się.-odpowiedziała krótko.-Rozpoczęły się przygotowania, już nic nas nie powstrzyma.-Ariel natychmiast spoważniał.-Jesteś nam potrzebny Ariel.-kontynuowała.-Odgórni cię potrzebują.-chłopak cały czas milczał, uważnie wpatrując się w Wiktorię.
-Gdzie jest reszta?- zapytał.
-W bezpiecznym miejscu.- odpowiedziała,i  na chwilę zawiesiła wzrok na mnie.-A ona?-pistoletem wskazała na mnie.
-Nieprzewidziane okoliczności.-,, o co tu w ogóle chodzi?"pomyslalam.
-Musimy natychmiast iść do bezpiecznego miejsca.- oznajmiła Komova i ruszyła tunelem, a Ariel za nią.
-Ej, chwila! A mnie o zdanie nie zapytacie?- zawołałam za nimi. Napotkałam drwiące spojrzenie Wiktorii.
-Jeszcze do ciebie nie dotarło skarbie? Idziesz z nami czy tego chcesz czy nie. Nie zauważyłaś, że nie masz broni?-zapytała z drwiącym uśmieszkiem. Na te słowa zaczęłam przeszukiwać kieszenie. Pusto, nagle mnie oświeciło; to Ariel musiał zabrać miotacze kiedy spałam, coś się we mnie zagotowało, jak mogłam się dać tak podejść temu...temu... zmieliłam w ustach niezbyt piękny epitet określający Ariela. Szybko rozejrzałam się wokół, szansa na ucieczkę jest równa zeru, nawet gdyby mi się udało, to te ruskie babsko szybko by mnie wytropiło, a z chorym ramieniem nawet nie chcę myśleć jakby wyglądała moja obrona. Czyżby wszystko zostało uknute? Zaginieni byli tylko haczykiem? W takim razie gdzie pozostała trójka? Czy Silentio też brał w tym udział? I gdzie są Fineasz, Izabela i cała reszta? Są cali? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi.
-No jazda, bo zapuszczę korzenie.- przerwała moje rozmyślania i nawet nie myśl o ucieczce- po tych słowach założyła mi kajdany.
-Nie przesadzasz? -zapytał Ariel patrząc z powątpiewanie to na żelastwo to na Komovą, ale unikał mojego wzroku.
-Przezorny zawsze ubezbieczony, a ty...- wymierzyła we mnie zabezpieczonym pistoletem. -Nie próbuj żadnych sztuczek, ten model bardzo szybko się odbezpiecza.- Popchnęła mnie w stronę ciemnego tunelu, lecz przez kajdanki nie mogłam złapać równowagi, i runęłam na ziemię wzbijając tuman szarego pyłu, a przez ramie przeszła kolejna fala bólu, aż mnie skręcało, nie mogłam się powstrzymać jęku.-No jazda, wstawaj.-kopnęła mnie w żebra ciężkim buciorem, kolejna fala bólu.
-Wiktoria przestań!-krzyknąl Ariel, odepchną Rosjankę w bok i przyklęknąl przy mnie próbując pomóc, ale wolną nogą kopnęłam go w brzuch z taką siłą, że poleciał na najbliższą ścianę, wstałam opierając się o ścianę i kuśtykając ruszyłam w ciemność.

******************************
...

A tu moj szkic Buforda wykonany na deviantarcie:

Parę słów o FiF (czyli dla odmiany, news niebędący fanfikiem :))


Mam nadzieję, że Marta i wszyscy czytelnicy jej opowiadania wybaczą mi tę małą ironię :). Na obrazku powyżej widzimy, jak armia zombie-Dundersztyców opanowuje ulice Danville. Jeśli dobrze pójdzie, to już niebawem odcinek "Noc żywych farmaceutów" będzie dostępny do obejrzenia po angielsku, gdyż jego premierę przeniesiono z 12. na 4. października.

"Doktor Dundersztyc zamierza zaszkodzić swojemu bratu, czyniąc go brzydszym, jednak jego inator przypadkowo zamienia Rogera w Heinza, i każdy, kogo burmistrz teraz dotknie, zmienia się w klona Doktora. Agent P, a także Fineasz i przyjaciele muszą współpracować, aby uratować miasto i jego obywateli".

Przyznam, że z tego streszczenia fabuły najciekawszy wydaje się moment o rzekomej współpracy braci z Agentem P, jednak nie wiadomo, czy tajemnica Pepe zostanie wyjawiona. Możliwe, że chodzi tutaj o współpracę równoległą, taką samą, jaka miała miejsce np. w "Fineasz i Ferb ratują lato". A może jednak zdarzy się w tym odcinku coś niespodziewanego? Bo jeśli ma to być jeden z ostatnich odcinków...

Ostatnio Dan Povenmire i Jeff Marsh udzielili wywiadu brazylijskiemu portalowi Omelete, gdzie opowiedzieli co nieco na temat serialu. Oprócz zbliżającego się odcinka halloweenowego, omówili także epizod "Czas dojrzeć". Povenmire powiedział, że fani bardzo chcą zobaczyć Fineasza i Izabelę jako parę i dowiedzieć się, kiedy Fineasz odpowie na uczucia swojej sąsiadki. Widzowie prosili również, by w serialu pokazano Fineasza i ekipę w szkole. Swampy dodaje: "Izabela długie lata próbowała bezskutecznie przyciągnąć uwagę i ostatecznie poddała się, porzucając wszelką nadzieję na miłość. W tym właśnie momencie Fineasz dowiaduje się, że dziewczyna była w nim zakochana od dzieciństwa, lecz on nie zauważał żadnej jej aluzji ani znaku. Próbował znaleźć ją w mieście, by wyznać jej swoje uczucia. Odcinek ten jest rzeczywiście uroczy". Obaj twórcy serialu przemilczeli sugestię, że fani chcieli zobaczyć Finbellę w wieku dziecięcym. W wywiadzie położono również po raz kolejny nacisk na premierę odcinka w Walentynki. Czyżby planowano zrealizować ideę, by odcinek pojawił się jednego dnia we wszystkich 42 krajach, gdzie nadawane jest Disney Channel?

Na koniec zapytano też o przyszłość serialu, jednak Dan nie chciał zdradzić, czy to oficjalnie koniec "Fineasza i Ferba". Swampy dodał, że na razie twórcy skupiają się na odcinkach, jakie im pozostały. Wiadomo, że Disney zamówił ostatnią partię odcinków i nic nie wskazuje, by miały być kolejne. Mówi się o zrobieniu przerwy w emisji serialu na czas nieokreślony.

Wróćmy jeszcze do kadru z odcinka. Jak widać, nie ma na nim Izabeli, co potwierdza informację o jej zaginięciu. Prawdopodobnie również i ona zostanie zamieniona w klona Dundersztyca. Ponoć jeden z użytkowników Twittera powiedział Povenmire'owi, że byłoby lepiej, gdyby Iza nie była w tym odcinku ofiarą, na co padła dziwna odpowiedź: "Nikt nie jest chroniony".

Na dziś to tyle. Cieszę się, że wreszcie było o czym napisać, choć ten moment, gdy tematy się wyczerpią, zbliża się nieuchronnie. Wiem, że dzięki sekcji fanfiction blog nie zginie, ale i sam postaram się wymyślić coś, żeby nie przestać pisać o "Fineaszu i Ferbie" :). Pozdrawiam wszystkich,

Piotr.

środa, 24 września 2014

FiF -New world- rozdzial 13

 -Zatem co przed chwilą powiedziałeś?-zapytałam przerywając milczenie, lecz nie odwracając wzroku od płomieni liżących zwęglone już drewno.
-Cokolwiek powiesz po łacinie zawsze brzmi mądrze.-nie musiałam na niego patrzeć żeby wiedzieć, że się uśmiecha.-Clide mnie nauczył-spojrzałam na niego pytająco.-Mój przybrany ojciec, przygarnął mnie ze swoją żoną zaraz po śmierci moich prawdziwych rodziców.-zapanowała niezręczna cisza, nie wiedziałam co powiedzieć jak się zachować-Prawie ich nie pamiętam, tylko jakies urywki niekompletnych wspomnień.-Wyciągną z jednej z bocznych kieszeni płaszcza pomiętą fotografie drobnej kobiety o długich kasztanowych i kręconych włosach przytuloną do wysokiego przystojnego mężczyzny o oczach takich samych jak Ariel. Facet trzymał na baranach brązowowłosego chłopca, który miał obie rączki w górze jakby chciał pokazać jaki jest wysoki; wszyscy śmiali się do obiektywu, wydawali się tacy szczęśliwi.-Zresztą co mi to da oni i tak nie żyją.-złożył z powrotem fotografię i schował do płaszcza.- Nawet nie wiem jacy byli, któregoś dnia wyruszyli na zwiady; pracowali w  wywiadzie i już nie wrócili, nie wiadomo co się z nimi stało.-dorzucił gałęzi do ogniska i szczelniej zawinął się w koc, odsuwając się ode mnie na bezpieczną odległość.-A co do mojego sposobu walki…też byś tak umiała jakbyś miesiąc siedziała na takim pustkowiu. A teraz zaśnij z łaski swojej. -odwrócił się do mnie plecami. Równie obróciłam się do niego tyłem i zasnęłam wpatrując się w płomienie liżące zwęglone gałązki.
-Alice, Alice.-usłyszałam szept i natychmiast zerwałam sie celując w tętnice szyjną przeciwnika nożem, który wyszarpnęłam z ziemi, ale moja dłoń została zablokowana przez rękę Ariela; jego twarz oświetlała tylko nikła poświata żaru z ogniska, co sprawiało ze jego oczy nabrały upiornego wyrazu.
-Coś jest nie tak.-oznajmił rozglądając się na wszystkie strony-Jest za cicho, musimy się stąd wynieść, bo ktoś nas chyba obserwuje, a my jesteśmy za bardzo na widoku.- mówił pakując rzeczy do plecaków, przydeptał ostatnie płomyki ciężkim buciorem.-Masz.-powiedział podając mi strzykawkę z przeźroczystym płynem, która wyciągnąl z etui, które również miał w płaszczu; ciekawe co on tam jeszcze ma.-To powinno przyspieszyć gojenie i złagodzić ból na kilka godzin.- nie patrząc na mnie ruszył w stronę pierwszego tunelu.
-A osełki do noży albo dzieła Szekspira tam nie masz?-zapytałam wskazując na płaszcz a po chwili w moich dłoniach wylądowały oba przedmioty.-Ja pierdziele.-warknęłam zdenerwowana i ruszyłam za Arielem. Szliśmy w milczeniu, czujni i spięci, celując pistoletami w każde miejsce z którego dobiegał jakikolwiek hałas. Nagle na coś wpadłam, tym czymś były plecy Ariela.
-Co jest? Zamroziło cię?-zapytałam zirytowana, mimo to Ariel cały czas wpatrywał się przed siebie i zasłaniał mi widok. Westchnęłam i obeszłam go. No i stanęłam oko w oko albo oko w lufę, jak to woli, z czyimś pistoletem.
-Nie waży się drgnąć.- osoba, która stała w cieniu miała wyraźnie ruski akcent.-Ruki do góry.-warknęła postać machając mi przed nosem pistoletem, wiec z ociąganiem podniosłam dłonie do góry; niech to szlak, ten idiota, który za mną stał miał całą naszą broń i w tej chwil gapił się przed siebie jak ciele w malowane wrota. Nie miałam żadnych szans. Napastnik wyszedł z cienia, całe ciało miał szczelnie okryte kombinezonem, podobnym do takich jakie mają motocykliści, a na głowie kask, i przez chwile przyglądała się nam, czy mnie czy Arielowi trudno było powiedzieć bo nie widziałam oczu.
-Ariel?- zapytał i zaczał zdejmować kask, właściwie to zaczęła zdejmować, bo moim oczom ukazała się dziewczyna o jasnych blond włosach i błękitnych oczach.
-Wika?-zapytał jeszcze bardziej zdumiony chłopak.

********************************
-.- ....

FiF - New world- rozdział 12

Wpatrywałam się bezmyślnie w sufit, obserwując jak płomienie z ogniska tworzyły na nim rozmaite cienie, no trochę upiorne cienie. Nie mogłam zasnąć, bo ręka cały czas dawała o sobie znać bolesnym rwaniem, i szukałam wygodnej pozycji, ale chociażbym tu na rzęsach stanęła to nie mogłam się wygodnie ułożyć... ale czy na rzęsach można stać wygodnie? Ech, głębokie te moje przemyślenia po 2 w nocy.
-Czy ty możesz wreszcie spać?- usłyszałam zachrypnięty głos Ariela.- Jest po drugiej.-przeczesał palcami sterczące na wszystkie strony kręcone, brązowe włosy i rozglądając się nieprzytomnym spojrzeniem wokoło.
-Jak byś był w takiej sytuacji jak ja, to byś się zesrał na miejscu.-odpyskowałam i obróciłam się do niego plecami.
-Nie mam siły się z tobą kłócić, więc jeżeli chcesz puszczę tę, jakże błyskotliwą uwagę mimo uszu i moglibyśmy porozmawiać.-odpowiedział unosząc się na łokciu i próbując zajrzeć mi w oczy. Zmieliłam w ustach przekleństwo i obróciłam się do niego z powrotem; w sumie i tak nie mam nic innego do  roboty jak rozmowa z tą kanalią, zresztą może coś od niego wyciągnę.
-Dobra ale ja pierwsza.- i nie czekając na jego reakcje rozpoczęłam.-Co to była za szopka, gdzie się tego nauczyłeś i dlaczego mówiłeś po łacinie?-zastanowił się chwilę po czym na jego ustach pojawił się ten charakterystyczny drwiący uśmieszek.
-Aż tak jesteś ciekawa?-zapytał. Przybrałam obojętny wyraz twarzy.
-Najprawdopodobniej czy tego chcemy, czy nie spędzimy ze sobą trochę…dużo czasu i chciałabym wiedzieć czego mogę się po tobie spodziewać.
-Quid quid latine dictum sit altum videtur.- odpowiedział i znów się uśmiechnął.
-Możesz przestać?-zapytałam poirytowana.- Gdybym nie miała rozszarpanego ranienia to…-
-To i tak nic byś mi nie zrobiła.-przerwał mi w połowie zdania, przysuwając się do mnie tak że teraz widziałam tylko jego oczy. Szmaragdowe oczy. Nasze twarze dzieliło 5 centymetrów. Tak, bardzo dobrze umiem oszacować odległość. Ujął mnie za podbródek. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej nasze usta dzieliło kilka milimetrów, jego oczy co prawda były teraz zamknięte, ale przywołałam ich obraz w myślach, a gdybym stała to zmiękły by mi kolana, lecz opamiętałam się i z całej siły trzasnęłam Ariela w twarz z otwartej dłoni, aż zatoczył się na swój śpiwór.
-Co ty sobie do cholery wyobrażasz?!-wydarłam się.- Nie ze mną te numery gnoju, jeszcze raz zbliżysz się do mnie na centymetr to przysięgam, że cię osobiście wykastruję tępym nożem, jasne?!-wzięłam kilka głębokich oddechów, policzyłam do 10, i po raz ostatni powoli wypuściłam powietrze z płuc-Z łaski swojej kontynuuj.-Ariel tylko patrzył na mnie przestraszony.
-Co się gapisz ?-zapytałam.
-Ty serio z tą kastracją?-zapytał, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczyma.
-Czemu pytasz?-jednocześnie bawiłam się nożem, który leżał gdzieś obok na ziemi.
-Nic, nic.-odpowiedział szybko, ale na wszelki wypadek odsunął się trochę ode mnie.

*************************************
Ja na serio mam jakieś skrzywienie, nie potrafię napisać rozdziału dłużej niż na stronę. Ach no i nie dość, że krótko, to ile się naczekacie. :)