Szliśmy tak już dłuższy czas, kajdany ocierały mi się o nadgarstki które
już miałam przetarte do krwi, coraz bardziej utykałam na lewą nogę. Po
drodze mimo protestów Ariela co jakiś czas dostawałam kopniaki „na
zachętę”, a gdy próbowałam się bronić okazało się, ze kajdanki są pod
napięciem, nie było zbyt duże ale bolało, bardzo bolało. Nie mogłam już
dłużej iść nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Upadłam, ramię znów przeszył
ból, a w ustach poczułam smak krwi , lecz byłam już tak zmęczona że nie
zwracałam na to uwagi, jednym okiem zauważyłam Wiktorię zbliżającą się
do mnie żeby wymierzyć kolejnego kopa, zwinęłam się w kłębek żeby choć
trochę złagodzić ból, który miał za chwilę nastąpić. Zamknęłam oczy i
przygotowałam się na kolejną falę cierpienia. ,,Tylko nie płakać, tylko
nie płakać", powtarzałam sobie jak mantrę. Wzięła właśnie zamach, a ja
zwinęłam się jak embrion w łonie matki.
-Dość, Wiktoria odbiło ci?!-krzykną Ariel, zastępując jej drogę.-Chcesz, żeby dostała krwotoku wewnętrznego? Idź się lepiej rozejrzyj czy nic nas tu nie zeżre.
-Zmiękłeś Ariel, a to źle, to bardzo źle, pamiętam cię innego.- jej usta wykrzywił ten sam drwiący wyraz, chwilę milczeli parząc na siebie.-A może to ona? Może ty coś do niej czujesz?! A wiesz jak to się kończy prawda?-w jej głosie słychać było groźbę.
-Nic do niej nie czuje, nic a nic, właściwie to mógłbym ją tu tak zostawić.-na jego twarzy nie było widać śladu emocji, a mi było wszystko jedno co ze mną zrobią.
-Charaszo. Zatem pójdę się rozejrzeć a ty doprowadź to to -trąciła mnie butem- do stanu używalności.-usłyszałam oddalające się kroki. Nie poruszyłam się, bo wycieńczone mięśnie odmówiły współpracy. Ariel przyklękną obok mnie i próbował ułożyć w wygodniejszej pozycji. Pomimo wyczerpania, jeszcze raz kopnęłam go w brzuch. Słono za to zapłaciłam, z bólu az pociemniało mi przed oczyma, jęknęłam.
-I po co ci to było?-zapytał znów przy mnie przyklękając.
-Zamknij ryj.-krew w ustach nie pozwalała mi powiedzieć dłuższego zdania.
-Chce ci pomóc.-mówił spokojnym głosem.
-Już ty mi wystarczająco pomogłeś, pocałuj się w dupę.- warknęłam ciaśniej zwijając się w kłębek. Ariel westchnął i wyciągnął ze swojego płaszcza strzykawkę .
-Nie chciałem tego robić ale... -tu wbił mi ją w łydkę.-Dobranoc Alice.-miałam wrażenie ze jego głos się oddala, rozmazuje, a potem nastąpiła ciemność i wspomnienie arielowych oczu.
Ból. Potworny ból w skroniach, miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi czaszkę. Rozejrzałam się wokoło, pomieszczenie w którym się znajdowałam oświetlał tylko nieśmiały płomyczek jednej świeczki, która stała na czymś w rodzaju prowizorycznego stolika. Poczułam coś mokrego na czole, powoli obróciłam głowę i zobaczyłam Izabelę która ocierała mi czoło z potu i chyba krwi bo szmata była czerwona. Nie wyglądała najlepiej; zazwyczaj starannie uczesane lśniące czarne włosy były teraz skołtunione i matowe, miała rozciętą wargę i wielkiego siniaka na prawym policzku i podkrążone oczy.
-Alice!- krzyknęła i natychmiast do siebie przytuliła.- Wreszcie odzyskałaś przytomność, już się zaczynałam bać.-mówiła szybko.
-Ej, ej, ej chwila zwolnij.- ćmienie w skroniach było nie do zniesienia- Co ty tu robisz i gdzie w my w ogóle jesteśmy?- mówiłam zmęczonym głosem.
-Jesteśmy w więzieniu, nie wiem dlaczego, nie wiem gdzie. Wygląda na to, że to wszystko zostało zaplanowane. Zaskoczyli nas, nie mieliśmy szans się obronić, za dużo ich było, musiałam dostać czymś w głowę bo kiedy się obudziłam byłam już tutaj, a potem przynieśli ciebie.-wpatrywała się we mnie badawczo.
-Czekaj, a gdzie reszta, gdzie Fineasz?- dopytywałam się rozglądając na wszystkie strony.
-Fi-fineasz jest w oddzielnej celi, każdy jest chyba w oddzielnej; ty byłaś w bardzo złym stanie, pewnie dlatego umieścili cię ze mną.-miała jeszcze coś powiedzieć, ale usłyszałyśmy szczęk obracanego zamka w drzwiach, naszym oczom ukazał się, ospowaty drągal z przepaską na lewym oku i twarzą pokrytą paskudnymi bliznami.
-Wstawać idziemy.-wycharczał, głos też miał jakiś dziwny.
-Moja przyjaciółka nie ma jeszcze sił.-powiedziała spokojnie Izabela. Drągal spojrzał na nią jednym okiem i uderzył ja na odlew w twarz, aż upadła na ziemię.
-Zostaw ją!-krzyknęłam rzucając w ospiaka sporym kamieniem i trafiając prosto w głowę.
Nawet nie drgną tylko chwycił mnie i na wpół przytomną Izabelę za kark i siłą wywlókł z celi.
-Dość, Wiktoria odbiło ci?!-krzykną Ariel, zastępując jej drogę.-Chcesz, żeby dostała krwotoku wewnętrznego? Idź się lepiej rozejrzyj czy nic nas tu nie zeżre.
-Zmiękłeś Ariel, a to źle, to bardzo źle, pamiętam cię innego.- jej usta wykrzywił ten sam drwiący wyraz, chwilę milczeli parząc na siebie.-A może to ona? Może ty coś do niej czujesz?! A wiesz jak to się kończy prawda?-w jej głosie słychać było groźbę.
-Nic do niej nie czuje, nic a nic, właściwie to mógłbym ją tu tak zostawić.-na jego twarzy nie było widać śladu emocji, a mi było wszystko jedno co ze mną zrobią.
-Charaszo. Zatem pójdę się rozejrzeć a ty doprowadź to to -trąciła mnie butem- do stanu używalności.-usłyszałam oddalające się kroki. Nie poruszyłam się, bo wycieńczone mięśnie odmówiły współpracy. Ariel przyklękną obok mnie i próbował ułożyć w wygodniejszej pozycji. Pomimo wyczerpania, jeszcze raz kopnęłam go w brzuch. Słono za to zapłaciłam, z bólu az pociemniało mi przed oczyma, jęknęłam.
-I po co ci to było?-zapytał znów przy mnie przyklękając.
-Zamknij ryj.-krew w ustach nie pozwalała mi powiedzieć dłuższego zdania.
-Chce ci pomóc.-mówił spokojnym głosem.
-Już ty mi wystarczająco pomogłeś, pocałuj się w dupę.- warknęłam ciaśniej zwijając się w kłębek. Ariel westchnął i wyciągnął ze swojego płaszcza strzykawkę .
-Nie chciałem tego robić ale... -tu wbił mi ją w łydkę.-Dobranoc Alice.-miałam wrażenie ze jego głos się oddala, rozmazuje, a potem nastąpiła ciemność i wspomnienie arielowych oczu.
Ból. Potworny ból w skroniach, miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi czaszkę. Rozejrzałam się wokoło, pomieszczenie w którym się znajdowałam oświetlał tylko nieśmiały płomyczek jednej świeczki, która stała na czymś w rodzaju prowizorycznego stolika. Poczułam coś mokrego na czole, powoli obróciłam głowę i zobaczyłam Izabelę która ocierała mi czoło z potu i chyba krwi bo szmata była czerwona. Nie wyglądała najlepiej; zazwyczaj starannie uczesane lśniące czarne włosy były teraz skołtunione i matowe, miała rozciętą wargę i wielkiego siniaka na prawym policzku i podkrążone oczy.
-Alice!- krzyknęła i natychmiast do siebie przytuliła.- Wreszcie odzyskałaś przytomność, już się zaczynałam bać.-mówiła szybko.
-Ej, ej, ej chwila zwolnij.- ćmienie w skroniach było nie do zniesienia- Co ty tu robisz i gdzie w my w ogóle jesteśmy?- mówiłam zmęczonym głosem.
-Jesteśmy w więzieniu, nie wiem dlaczego, nie wiem gdzie. Wygląda na to, że to wszystko zostało zaplanowane. Zaskoczyli nas, nie mieliśmy szans się obronić, za dużo ich było, musiałam dostać czymś w głowę bo kiedy się obudziłam byłam już tutaj, a potem przynieśli ciebie.-wpatrywała się we mnie badawczo.
-Czekaj, a gdzie reszta, gdzie Fineasz?- dopytywałam się rozglądając na wszystkie strony.
-Fi-fineasz jest w oddzielnej celi, każdy jest chyba w oddzielnej; ty byłaś w bardzo złym stanie, pewnie dlatego umieścili cię ze mną.-miała jeszcze coś powiedzieć, ale usłyszałyśmy szczęk obracanego zamka w drzwiach, naszym oczom ukazał się, ospowaty drągal z przepaską na lewym oku i twarzą pokrytą paskudnymi bliznami.
-Wstawać idziemy.-wycharczał, głos też miał jakiś dziwny.
-Moja przyjaciółka nie ma jeszcze sił.-powiedziała spokojnie Izabela. Drągal spojrzał na nią jednym okiem i uderzył ja na odlew w twarz, aż upadła na ziemię.
-Zostaw ją!-krzyknęłam rzucając w ospiaka sporym kamieniem i trafiając prosto w głowę.
Nawet nie drgną tylko chwycił mnie i na wpół przytomną Izabelę za kark i siłą wywlókł z celi.
***********************
Jej, dzieje się, co? :)
Obrazek Baljeeta dodam pozniej.
D: Aghh nie mogę znieść, gdy facet bije dziewczynę :( To mnie teraz nieźle wkurwili... Ale są emocje :O Ale mnie wciągnęło xD
OdpowiedzUsuńNo i taki był mój cel. :) Rozdział 16 po 18-tej.
Usuń:DD
UsuńBędą bardzo cierpieć? :D
UsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. :)
UsuńBędzie dziś kolejny rozdział? xD
UsuńMiał być po 18 :) Ale cos jej nigdzie nie ma :/ Czlowiek liczyl,ze sobie po powrocie z kościoła poczyta, a tu nic :(
Usuń:(( Trzeba to zrozumieć, ma też inne rzeczy do roboty :(
Usuń