Staliśmy na sporej skalnej półce, pod nami rozciągał się widok
zapierający dech w piersiach. U podnóża Sieci ciągnął się gęsty las. Nie
było widać końca, gdzie nie spojrzałam każdy skrawek ziemi pokrywały
ciemno zielone drzewa, choć z tej wysokości wyglądały jak malutkie
miotełki, przypomnę tylko, że te drzewa mają około 150 metrów wysokości,
czubki najwyższych muskały podstawy śnieżnobiałych chmur.
-Piękny widok, co?-wyszeptał Ariel wprost do mojego ucha.
-Bez wątpienia.-westchnęłam, z moich ust unosiła się para. Zadrżałam.
-Chcesz mój płaszcz?-zapytał ponownie.
-A co z ciebie nagle taki Romeo się zrobił.-odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
-Chciałem być uprzejmy.-wzruszył ramionami.
-Ej gołąbeczki!-Buford stanął między mną, a Arielem.
-…Wal
się Buford.-warknęłam, patrząc na niego spode łba, od kiedy to ja
reaguje na zaczepki Van Storma? I jeszcze gadam sama do siebie.
-Cię chyba pogięło kręcony.-prychnął Buford pchając palcem wskazującym w pierś Ariela.-Że niby mamy zejść na sam dół?
-Taki jest plan. A potem…-
-Chyba
ten płaszcz cię trochę przegrzewa, pacnij się w ten swój kręcony łeb.-
przerwał mu, Ariel popatrzył na Buforda z góry, był od niego o głowę
wyższy.
-Dobra to zabieraj swój tłusty zad i wracaj z powrotem do
Sieci do swoich krewnych mutantów, albo daj mi dokończyć.- powiedział
mrużąc groźnie zielone oczy.
-Szanse, że zejdziemy i nic nam się nie
stanie wynoszą około 45 %-powiedział spokojnym głosem Ferb patrząc na
stromą ścianę. Fineasz obejmował Izabelę, a ta składała jego szyi
delikatne pocałunki, na co na ustach rudego pojawiał się cielęcy
uśmiech. Ci to mają lajtowe życie, wystarczy im tylko to, że mają siebie
nawzajem, nie martwią się o to że czeka ich śmiertelnie niebezpieczne
zejście. Westchnęłam. Ariel wyciągnął z kieszeni płaszcza gwizdek i
dmuchną w niego, lecz ten nie wydał żadnego dźwięku. Przez chwilę nic
się nie działo, nagle jakiś szary kształt migną w powietrzu i wylądował
na ramionach Ariela.
-O matko, jaka małpa!-krzyknął Buford odsuwając się na kilka kroków.
-Pozwólcie, że przedstawię, to jest Radar.-wskazał na…to coś.
-O Jezu, ona gada!-krzyknął ponownie Buford. Parsknęłam śmiechem.
-Żart
na twoim poziomie, Van Storm.- brązowowłosy popatrzył na niego z
niesmakiem. Radar był czymś między psem, a może…małpą? Pysk, raczej
przypominał psi, był szpiczasty i maił krótkie wąsiki, drobny czarny
nosek. Sporej wielkości szpiczaste uszy poruszały się na wszystkie
strony, chyba już wiem dlaczego się tak nazywa. Brązowe oczka rozglądały
się inteligentnie na wszystkie strony. Jednak cała reszta raczej była
małpia, futerko miał ciemnoszare i połyskliwe, łapy przypominały dłonie i
do tego miał jeszcze bardzo długi ogon w szaro-czarne paski,
wspominałam, że był ubrany w jasnoszary kombinezonik?
-Radar to mój
kumpel, pomoże nam bezpiecznie zejść.-zwierzak jakby potwierdzając to
wydał z siebie coś miedzy gwizdem, a mruczeniem i wtulił się w Arielowy
policzek.
-Niby jak?-zapytał Buf patrząc sceptycznie na Radara,
zauważyłam, że futerkowy przybrał taką samą mimikę i patrzył na Van
Storma równie sceptycznie, a może nawet bardziej. Wykrzywiłam usta w
uśmiechu, gdy zwierzak to spostrzegł i jego uszy zaczęły się obracać w
zawrotnym tempie, przeskoczył z ramienia Ariela na moje i zaczął
obwąchiwać moje włosy, spojrzał na Ariela potem na mnie i znów na Ariela
po czym poruszał porozumiewawczo brwiami patrząc na Ariela, po czym
wydał z siebie znów coś między gwizdem a mruczeniem , owinął swój długi
ogon wokół mojej szyi i wtulił się w mój policzek.
-Lubi cię.-zdziwił się Ariel.-Nigdy nie siedzi na innych ramionach poza moimi.
-No
super ,ja też was lubię ale może już zaczniemy schodzić?-powiedział
Buford.-Ej Fin, Izka, możecie się odkleić?-zawołał do pary, Fineasz
właśnie przypierał Izabelę do kamiennej ściany, a ona wplątywał swoje
palce w jego rude kosmyki, co jakiś czas było słychać charakterystyczne
cmokanie.
-Nie no ja to jednak się chyba porzygam.- powiedziałam przykładając dłoń do ust.
-Ja też.-Buf był cały zielony na twarzy, natomiast Radar przyglądał się uważnie.
-Ekhem..Radar
mógłbyś?-zapytał uprzejmie Ariel. Zwierzak radośnie zagwizdał,
zeskoczył z moich ramion, podbiegł szybko przebierając łapami do
krawędzi urwiska i znieruchomiał, a jego uszy poruszały się w zawrotnym
tempie, a koniuszek długiego ogona drgał co jakiś czas, nagle poskoczył,
zagwizdał, podniósł jedną z przednich łap i znieruchomiał jego uszy
wskazywały jedną z wystających skałek.
-Zwariowałam, słucham się jakiejś pieso-małpy.-westchnęłam, coś pacnęło mnie po policzku.
-Szarawy Pies Człekokształtny.-zwierzak patrzył na mnie z wyrzutem.
-Wybacz, może jednak będę do ciebie mówiła Radar?-Szarawy Pies Człekokształtny kiwną z aprobatą głową.
********************************
No cóż, nie chciałabym przerywać fascynacji NŻA moją nudną pisaniną ale skoro opko ma się ku końcowi to może zacznę szybciej wstawiać kolejne chaptery. :)
Co się tyczy zaznaczonego fragmentu, to czekam na waszą opinię, bo mam wrażenie że znowu wyszło mi nienaturalnie. ;/
Acha, pod poprzednim moim wpisem pojawiło się pytanie kiedy wstawię kolejny rozdział The Seer, więc odpowiadam: już w piątek. ;)
Tak, po raz kolejny ci tak wyszlo :P
OdpowiedzUsuńWiedziałam.... ;(
UsuńNie jestem jakims wrażliwcem, a mimo to te scenki sa dla mnie bardzo ok ;) Problem jest taki, ze nie pasuja do tej parki :) Jeżeli je tak lubisz zaimplementuj je w innym opowiadaniu, konkretnie w New World ale bez bohaterow FiF :)
UsuńAudi - czytasz mi w myślach. Nie potrafię sobie wyobrazić Fina i Izy podczas takiej sceny... Wiesz( tu już do Marty), lubię Phinbellę, ale są granice a FiF to kreskówka - przekroczenie takiej granicy może trochę popsuć zdanie o bajce...
UsuńJa osobiście nie mam problemu z wyobrażeniem sobie tej sceny.
UsuńA granica o ,której mowa została dawno zatarta przez inne opowiadania o FiF. Osobiście uważam,że ta scena nie pasowała do całej sytuacji,scena z 18 rozdziału była idealnie dopasowana do sytuacji.
... O.O Ja na szczęście nie czytałem takich opowiadań >.>
Usuńjeśli uznamy za przekroczenie granicy takie sytuacje jak ta w tym opowiadaniu, to tego jest pełno a jeśli nie to mało kto tą granice przekracza.
Usuń