środa, 1 października 2014

FiF -New world- rozdzial 20

-Granat błyskowy! -krzyknęłam i odskoczyłam w bok. Oślepiło mnie niezwykle białe światło, a w uszach słyszałam coś na kształt pisku lub świstu…a może oba? Widziałam tylko zarysy postaci, takie biało-żółte kontury. Rozglądałam się wokoło oszołomiona, nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam jak czyjeś silne ręce podnoszą mnie i przewieszają moje ramie przez swoją szyję, po czym prowadzą w bliżej nieznanym kierunku.
-Co tu się dzieje?!-krzyczał Fineasz.
-Wiesz myślę, że zaraz będzie herbata. Ile chcesz kostek, jedną czy dwie?-zapytał z ironią Ariel; dopiero teraz zauważyłam, że to on mnie podtrzymuje.
-Musimy się stąd wydostać.-oznajmiła Izabela, i usłyszałam huk; ktoś najwidoczniej bardzo chciał wysadzić drzwi.
-Spieprzamy.-zobaczyłam, że jakiś kształt zwala się ciężko na ziemię. To był Silentio, a za jego plecami stał Buford z paralizatorem.
-Debile, nigdy nie sprawdzają.-roześmiał sie.
-...Dobra nie chcę wiedzieć gdzie to trzymałeś.-odparłam pocierając czoło jedną dłonią.
-Co?-zapytał zdziwiony.
-Nieważne…Kapitanie Beer…-Izabela celowała w niego pistoletem.
-Matko, będziecie się bawić.-westchnął Buford i rzucił paralizatorem prosto w Beer’a, który padł w drgawkach. Chwyciłam ramię Ariela i wykręciłam najmocniej jak umiałam. Usłyszałam trzask łamanej kości, a chłopak wrzasnął z bólu.
-Jeden jeden.-wyszeptałam do jego ucha; w jego wściekle zielonych oczach zaszkliły się łzy, nie wiem czy z bólu czy ze smutku, jednak oprócz dumy i triumfu poczułam coś jeszcze. Patrzył na mnie tak jakby mówił: ,,Wiem, że zasłużyłem, bardzo przepraszam." Jego oczy błyszczały smutno. Odgoniłam od siebie to uczucie i popchnęłam go na ziemię, powtórny krzyk.
-Ma ktoś pomysł jak się stąd wydostać?-zapytał Fineasz, napierając na drzwi. Zapadła cisza, którą przerywały serie z pistoletów oraz krzyki więźniów.
-Nie wydostaniecie się…-wyjęczał Ariel.-Nie beze mnie.
-Skąd niby ta pewność?-celowałam pistoletem prosto w jego czoło.
-Jesteście w Sieci, o ile mi wiadomo conajmniej kilometr pod ziemią, nie wiecie w jakim miejscu jesteście, nie znacie lokalizacji, macie dwa pistolety i jeden paralizator, amunicji jak na lekarstwo, prędzej czy później wpierdolicie się w gniazdo złaknionych krwi mutantów. Przekonały cię moje argumenty…rybko?-miał racje…niestety, ale miał, przyklękłam przy nim i wbiłam mu lufę broni prosto pod brodę.
-Jeżeli czegoś spróbujesz, osobiście upierdolę ci łeb i rzucę mutantom.-powiedziałam drżącym ze zdenerwowania głosem.
-Oczywiście kotku.-odparł z rozbrajającym uśmiechem, położyłam palec na spuście.
-Myślisz, że nie potrafię?-zapytałam.
-Jesteś zbyt piękna…-moja pięść świsnęła w powietrzu, aż mu głowa odskoczyła. Westchnął i potrząsną głową z rozciętej wargi zaczęła wypływać strużka ciemnobordowej krwi.-Jeszcze zmienisz zdanie, Alice.-pierwszy raz zwrócił się do mnie po imieniu.
-W sprawie czego?-tylko się uśmiechnął, wstał i nagle zrobił się bardzo blady…mogłam kiedy indziej złamać mu rękę…podtrzymałam go.
-W podłodze jest klapa..-wysapał trupioblady. Spojrzałam na niego pytająco.-Wyjście na wszelki wypadek.-w jego kocich oczach zapaliły się łobuzerskie ogniki, a ja poczułam że moje serce przyspiesza.


5 komentarzy:

  1. O.O Alice - mimo wszystko? "Miłość to dziwna rzecz" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslalem, ze będzie wieksza rzez :D Mniejsza. Anyway, Cejrowski, Kolonko, Marsz Zycia. Fajne rzeczy Marta lubisz ;)

      Usuń
    2. Na facebooku :P Wyswietlilo mi się przy Cejrowskim, Marta Tkaczyk lubi to :D I zerknalem co jeszcze masz polajkowane :D

      Usuń

INFORMACJA NA TEMAT KOMENTARZY
Pole komentarzy wyświetla się jedynie w celach archiwalnych. Uczestnicy bloga nadal mają to okienko aktywne, ale wpisy i tak są kierowane do moderacji, którą nikt się nie zajmuje. Jest to jedyne sensowne ustawienie, pozwalające zachować dotychczasowe komentarze. Zgodnie z powyższym proszę NIE próbować dodawać nowych.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.