Fineasz właśnie zdążył rozpalić ognisko w małym obozie w miejscu gdzie strumień opuszczał las kiedy wróciła Izabela, ociekająca wodą i niosąca trzy ryby.
- Izabelo, jesteś cała przemoczona!
- Rany, nie zauważyłam. - Odpowiedziała dziewczyna przez zaciśnięte zęby, które zaczynały szczękać. - Poślizgnęłam się próbując wspiąć się na brzeg rzeki i wpadłam do wody.
- Chodź, ogrzej się przy ogniu. Co mówi twój podręcznik na temat takiej sytuacji?
- Trzeba rozebrać daną osobę i owinąć kocem. A żadnego z nich nie mamy. - Stanęła tak blisko ognia jak mogła, ale był to jeszcze słaby płomień i nie był w stanie jej za bardzo ogrzać.
- Um... masz. - Ściągnął koszulkę i podał jej, a potem odwrócił się do niej plecami. - Możesz to włożyć kiedy twoja sukienka będzie schnąć. Obiecuję, że nie będę podgladał.
,,Nie, nie będziesz podglądał." Pomyślała. ,,Bez znaczenia jak bardzo część mnie by tego chciała."
Z westchnieniem ściągnęła sukienkę i bluzkę, i zawahała się kilka sekund zanim dodała do sterty swój stanik. ,,Powinnam mu teraz powiedzieć, żeby się odwrócił, ale on pewnie pomyśli, że jestem głupia. Że też musiałam zakochać się w najbardziej tępym chłopaku, jaki kiedykolwiek żył.
Więc dlaczego nie przestaniesz sugerować i mu nie powiesz?"
Zdecydowała, jak zazwyczaj, zignorować tę myśl i włożyła koszulkę Fineasza. Była lekko luźna, i ledwo zakrywała jej bieliznę. Pracował całe popołudnie nosząc drewno, więc koszulka pachniała nim... trochę za mocno, ale nie przeszkadzało jej to.
- Okej, możesz się już odwrócić. Dziękuję ci, Fineasz. Jesteś prawdziwym dżentelmenem. - Było jej miło patrzeć na niego bez koszulki. Całe to budowanie i mechaniczna robota, którą wykonywał miała dobry wpływ na jego budowę, więc obserwowała jak stawia szałas, gdy ona patroszyła i czyściła ryby, a potem owijała je liśćmi i kładła je przy ogniu. Powoli rozgrzewała się, płomień się powiększył, ryby piekły, jej ubrania schły, a Izabela dumała.
,,Nie wydostaniemy się stąd szybko. Ferb już dawno by nas wyciągnął gdyby mógł. Tylko ja i Fineasz przeciwko światu. Będziemy musieli tu walczyć o przetrwanie."
Kazała mu jeszcze raz się odwrócić, żeby mogła z powrotem założyć sukienkę. To że była znowu w jej normalnych ubraniach było prawdopodobnie dobrą rzeczą. Wiedział, że Izabela była rozpraszająca, ale jej widok skaczącej w jego koszulce był dobrze poza znaczeniem słowa ,,rozpraszający'' , a wkraczał w terytorium ,,moje-spodnie-są-za-ciasne".
Odwinęli liście i zostali otoczeni zapachem naprawdę świeżej ryby. Izabela spróbowała jednej i powiedziała:
- Nigdy wcześniej żadna ryba tak mi nie smakowała jak ta.
- To dlatego, że ciężko na nią zapracowałaś. Widziałem jak łowiłaś - to było imponujące!
- Ty też na nią zapracowałeś. Widziałam jak wiele drewna tu przyciągnąłeś.
-Jesteśmy dobrą drużyną. - Podsumował chłopak, za co dostał kolejny oślepiający uśmiech od niej, znów szybko ukryty za maską gdy skupiła się na jej kolacji.
,,Nienawidzę kiedy tak się zamyka. Kusi mnie żeby zaproponować jej związek jakiego chce, ale czy naprawdę jestem na to gotowy? Jak mam konkurować z wersją naszego związku, który sobie wyobraziła? Jak mam jej powiedzieć jak długo zachowywałem się jak tępak? I tak tkwimy w tym limbo całe lata.
To nie może trwać dużo dłużej."
Baljeet robił obliczenia na swoim laptopie podczas gdy Ferb i Gretchen odbudowywali portal czasu.
- Znalazłem czasową anomalię. Wychodzi na to, że są w przybliżeniu 130 000 lat w przeszłości na południu Danville. Nie sądzę, żebym mógł podać bardziej dokładny czas niż plus minus tydzień. Bardzo mi przykro, po prostu sygnał jest tak słaby...
- Nic nie szkodzi, główny celownik jest zniszczony i też myślę że nie będę mógł wycelować bardziej precyzyjnie niż dzień lub dwa. - Pocieszył go Ferb.
Gretchen spojrzała na Ferba z rozbawieniem; on zrobił lekki gest ręką, na co ona wzruszyła ramionami.
- Ja tam jestem ciekawy czy potrafią przetrwać dzień lub dwa w dziczy. - Odezwał się Buford.
Ginger spojrzała na niego z oburzeniem.
- Izabela jest zastępową Zastępu Ogników. A Fineasz jest... no, Fineaszem.
- Założę się z tobą o 10 dolarów że kiedy ich znajdziemy, będą zaczynać rozpaczać.
- Zgoda. I o 10 więcej że teraz kiedy jest z nim sam na sam ma wystarczająco dużo czasu żeby w końcu przebić się przez jego grubą czaszkę.
- Wchodzę.
CDN...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No cóż, wyjaśniło się w końcu gdzie trafili nasi bohaterowie. ;)
Jak się domyślacie, dalszy ciąg po świętach. XD
Marta
Naprawdę podoba mi się to jak piszesz. Może nie spodziewałem się że to będzie tak "młodzieżowe" (może to dlatego że to pierwszy raz kiedy czytam opowiadanie twojego autorstwa) ale naprawdę jest super! Będę czekać na kolejną część. No i oczywiście Wesołych Świąt! :D
OdpowiedzUsuńHej, no przecież nie będą non stop dziećmi nie? ;p
UsuńAle super że ci się podoba.^^
Wesołych Świąt. ;)
No nie będą dziećmi, ale to opowiadanie jest chyba zbyt... erotyczne xD.
OdpowiedzUsuńAha, i zakładam się o kolejne 10, że jak już ich znajdą, to w dwuznacznej sytuacji, albo przynajmniej na pocałunku :D.
UsuńWesołych Świąt oczywiście.
Mają po 15 lat więc mają swoje fantazje. ;)
UsuńOk, ciekawy zakład, wchodzę. ;D
I nawzajem Piotr, nawzajem. ^^