niedziela, 20 listopada 2016

To może dalsza część opowiadania? :D

Witam Was, to znów ja! :D
Dalej wstawiam to 4-cześćiowe opowiadanie, taa, te takie sobie, ale spokojnie, trochę to potrwa, zanim dostanę weny :D Tak więc miłego czytania ;)

CZĘŚĆ 2. (Na podstawie opowiadania Patryka „Zupełnie inne wakacje Fineasza i Ferba, cz. 1”)
                Ferb jednak wcale nie poszedł budować. Był naprawdę smutny przez ostatnie wydarzenia.  Tak naprawdę poszedł do parku. W miejsce, gdzie nikogo nie było, Chciał zebrać myśli: „A może On ma rację? W sumie to robi się pomału nudne… Ale…” Fletcher nie wiedział co robić, jak teraz postąpić. Był na siebie zły za słowa, które skierował do Fineasza. Że nie jest jego bratem, że nie są już przyjaciółmi… Podniósł na chwilę głowę i naprzeciwko siebie zobaczył drzewo podobne do tego, które rosło w ogródku braci. Podszedł do niego i zaczął sobie przypominać jak razem budowali kolejkę, stację kosmiczną, jak walczyli z aptekarzami, jacy byli ze sobą szczęśliwi… W jego oczach pojawiły się pierwsze od pewnego czasu łzy…
A w domu Fineasz cały czas leżał i nic nie robił. Tak jak leń z tego jednego wiersza, którym maltretowali nas w przedszkolu J. Nawet nie myślał o tym, co porabia teraz jego brat i co czuje. Do jego pokoju weszła Fretka. Też chciała zrozumieć czemu w ogródku od początku wakacji nic się nie dzieje:
                -Cześć, Fineasz.
                -Cześć, Fretka, co ode mnie chciałaś?
                -Wiesz, chodzi mi o to, ż jeszcze nic nie zbudowałeś tego lata… Chciałam się zapytać czemu.
                -Jezu, wszyscy to samo… od tego odpocząć.
                -Ale odpoczywałeś od tego cały rok szkolny!
                -Yhm, czyli Ty też przeciwko mnie. – Fineasz miał coraz bardziej tego dosyć. –Mam już tego dosyć…
                -Fineasz, to ja mam tego dosyć.  Słyszałam Twoją kłótnię z Izą i Ferbem. Nie możesz być taki, bo wszystkich od siebie odsuniesz…
                -O! Pani mądralińska się znalazła! Wiesz co, lepiej już sobie idź. – Tu Fineasz już nie wytrzymał.
                -Ehhh… Fineasz, to chyba nie Ty…
                Odpowiedzi już nie było. Fretka wyszła, a Flynn robił to co wcześniej do końca całego dnia. Faktycznie, co nie był Fineasz, którego znam… Później, gdy robiło się już ciemno do domu wrócił Ferb. Długo płakał w parku pod drzewem, starając się na marne pozbierać wszystkie myśli. Było ich za dużo i nie dawał rady, tak jak mój odkurzacz nie potrafi posprzątać mi dywanu
J (Tak wiem, śmieciowy ten odkurzacz J ) Wracając jednak do naszej opowieści: Fletcher zjadł coś szybko, wziął prysznic i poszedł spać. Nie chciał patrzeć na Fineasza a tym bardziej z nim rozmawiać. Klął los za to, że mieszka z nim w jednym pokoju. Na szczęście nie wymienił z bratem ani jednego słowa. Bo ten już spał J Spał i miał taki oto sen, który powinien skłonić go do myślenia:
                Słoneczny dzień. 10 rano. Fineasz i Ferb leżą sobie w łóżkach i nic nie robią. Przez Flynna już dawno zapomnieli jak się buduje. Stali się stuprocentowymi leniami
J Jest bardzo gorąco, nagle robi się coraz cieplej. Ferb jest zaniepokojony:
                -Co się dzieje? Nagle zrobiło się jeszcze bardziej gorąco!  – Pyta brata.
                -Nie wiem, ale mało mnie to interesuje. – Odpowiada mu spokojny Fineasz. – Leż i ciesz się, że nic nie musisz robić.
                -Ale z każdą chwilą jest jeszcze i jeszcze bardziej gorąco! Bracia jednak… śpią. Nagle coś budzi Flynna. Otwiera oczy i widzi… ogień! Zaczyna krzyczeć do Fletchera:
                -Ferb!! Wstawaj!!! Pali się!!!
                -Co się pali? – Odpowiada zaspany.
                -Dom! Dom się pali!!!
                Na te słowa „zielonowłosy” podrywa się z łóżka i też widzi płomienie.
                -Biegnij szybko po gaśnicę, będę za tobą! – Mówi do brata.
I już Fineasz ma ją w ręku:
                -Ferb, ale jak się tego używa? Ja już zapomniałem…
                -Ja też nie wiem… Ale gdyby nie ty i to twoje „nicnierobienie” to na pewno byśmy wiedzieli jak i uratowalibyśmy teraz siebie, Fretkę i rodziców!
                Tu Fineasz się budzi. Po paru głębokich oddechach dochodzi do wniosku: „Zrobiłem źle. Pokłóciłem się z Ferbem, Izą i Fretką, ale mieli rację. Co ja narobiłem?... Byłem taki głupi i nie dałem się przekonać do ich zdania, chociaż mieli rację. Tak, wszystkich poróżniłem. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno na przeprosiny…”

_____________________________________
Tak w ogóle to dodałem ankietę, też bez weny, ale trzeba przecież coś tu robić, nie? :D
I to nie jest tak, że ja Was olewam, i wchodzę tu żeby dodać cokolwiek, po prostu chwilowo nie wiem co, ale coś wymyślę, spokojnie :)
.ferb ;) 

2 komentarze:

INFORMACJA NA TEMAT KOMENTARZY
Pole komentarzy wyświetla się jedynie w celach archiwalnych. Uczestnicy bloga nadal mają to okienko aktywne, ale wpisy i tak są kierowane do moderacji, którą nikt się nie zajmuje. Jest to jedyne sensowne ustawienie, pozwalające zachować dotychczasowe komentarze. Zgodnie z powyższym proszę NIE próbować dodawać nowych.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.