wtorek, 18 października 2016

"Tooo jaaaaa!" :D / "FiF. Historia życia. Wersja specjalna. Podejście 2." cz. 1/4

Dobry :D
Wiecie, muszę się Wam do czegoś przyznać... Powrót /ferba! :D

To ja... znów :P

Jakoś tak się stęskniłem za byciem aktywnym adminem, rzucam gegre, histe, mate, WOS, i co tam jeszcze i zaczynam pisać posty!!! :P

Tak więc... Ogłoszenie parafialne? :D

1. Wiecie, że funkcję admina po Piotrze objąłem koło roku temu (coś ok. 11 miesięcy dokładniej :P ). Wtedy napisałem takie 4cześciowe opowiadanie "FiF. Historia życia. Cześć specjalna". Napisałem je jeszcze raz. Tym razem nowym i bardziej rozwiniętym językiem. Wstawiam dziś pierwszą część. Jak się domyślacie "Wersja specjalna" oznacza, że będą też inne "wersje". Będą i to szybciej niż się spodziewacie :P
2. Patryk, od następnego okresu to ja mogę robić sondy? Ty i tak masz pełno roboty, ploooosze :D

Teraz opowiadanie, więcej z siebie nie wycisnę :P

"FiF. Historia życia. Wersja specjalna. Podejście 2." cz. 1/4

CZĘŚĆ 1. (Na podstawie opowiadania Patryka „Zupełnie inne wakacje Fineasza i Ferba, cz. 1”)
                Każdy z nas z utęsknieniem czeka na ten dzień. Ostatnie chwile nauki i za razem pierwsze chwile słonecznego odpoczynku. Wyżej wymieniony jest jeszcze ważniejszy dla tych, którzy kończą jakąś szkołę. Tak było w przypadku Fineasza i Ferba – właśnie dziś 15letni bracia i ich przyjaciele kończyli naukę w gimnazjum. Na świadectwach dzieci z rodziny Flynn-Fletcher’ów, jak zwykle, widniały czerwone paski. Byli z siebie bardzo dumni i z tą dumą kończyli kolejny rozdział swojego życia. Te wakacje jednak zaczną się ciekawiej niż każde ostatnie…:
                -To Fineasz, co dziś zbudujemy? – Ferb nie mógł się już doczekać, myślał o tym cały rok szkolny.
                -Daj spokój, brat. Nie możemy spędzić chociaż jednych wakacji normalnie?
                -Ale jak to normalnie? – Do dyskusji przed budynkiem szkoły dołącza się Izabella.
                -Tak zwyczajnie, nie budując niczego. Chodź raz dajmy sobie z tym spokój…
                -Ale Fineasz, przecież ty kochasz budować! – Iza zaczęła już krzyczeć ze złości i jednocześnie zdziwienia.
                -Izka, ludzie się zmieniają. – Odburknął Flynn.
                „Co się z nim stało?! <<ludzie się zmieniają.>> Co to ma wszystko znaczyć?!...” Tak brzmiały myśli wracającej do domu Izy…

                Minęły już 3 dni wakacji. W sumie to bardziej „dopiero” bo Ferbowi bez budowania straaasznie się dłużyło. Nie mógł wytrzymać bez budowania czegokolwiek i  w ogóle nie rozumiał zachowania Fineasza, Iza miała podobne odczucia. Oboje postanowili z nim porozmawiać. Urządzili coś w stylu konfrontacji:
                -Cześć – Do „czerwonowłosego” leżącego na łóżku podchodzi Izabella.
                -Cześć – Odpowiada Flynn, jakby był zaspany.
                -Słuchaj, mam do Ciebie pytanie.
                -O co chodzi?
                -Czemu jeszcze nic nie zbudowałeś tego lata?
                -Właśnie, czemu? – Zanim Fineasz zdążył wydusić słówko, do dyskusji wtrącił się jego brat.
                -Czemu wszyscy przeciwko mnie?! – Flynn nagle jakby ożywa. – Gdziekolwiek nie pójdę: „Czemu nic jeszcze nie budujesz?”, „Może razem z Ferbem byście coś skonstruowali?”. Tak trudno zrozumieć, że chcę od tego odpocząć? Mam dość budowania i tyle.
                -Masz dość budowania?! Fineasz, myślałam, że jesteś inny. – Izce napływają łzy do oczu. W głowie krąży jej następujące zdanie: „Kocham Go. Ale chyba tylko wtedy, gdy coś buduje. Gdy jest… sobą…” Wściekła wychodzi z pokoju, zatrzaskując drzwi.
                -Fineasz, lepiej się zastanów, co robisz. – Dodał Ferb. – Ja idę coś zbudować.
                -Aha, czyli Ty też? A myślałem, że zawsze jesteś ze mną.
                -Wiesz dobrze, że staję po Twojej stronie, ale tu przesadzasz. Mówię Ci, jeszcze raz: zastanów się co rob…
                -Dobra idź! – Tu Flynn mu przerywa. – Idź do Izy i razem sobie coś tam budujcie. A mi dajcie święty spokój!
                -I tak właśnie zrobię. - Po chwili jeszcze dodaje – Fineasz, nigdy tego nie chciałem, ale to koniec naszej przyjaźni. Wszystkich poróżniłeś. Nie wiem co się z Tobą dzieje, ale kiedyś byłeś inny, Nie jesteś tym Fineaszem, którego znam. Nie jesteś moim bratem.
                Po wypowiedzeniu tych drastycznych słów Ferb wychodzi. Fineasz w ogóle nie zrozumiał wagi wypowiedzianych przez niego słów. Myślał sobie tylko: „Czego oni wszyscy ode mnie chcą? Uwzięli się jak nie wiem co…” Mam nadzieję, że naprawi swój błąd…

Jeszcze dodam:
1. Musicie mi wybaczyć, ale to opowiadanie pojawiało się epizodycznie w innych miejscach (jak już wspominałem na tym blogu też tylko w innej wersji) Wybaczcie mi, że je znów wstawiam, ale muszę czymś zapchać posty, zanim nie napiszę następnych części :P
2. Do następnego posta! :D
3. /ferb ;)

1 komentarz:

INFORMACJA NA TEMAT KOMENTARZY
Pole komentarzy wyświetla się jedynie w celach archiwalnych. Uczestnicy bloga nadal mają to okienko aktywne, ale wpisy i tak są kierowane do moderacji, którą nikt się nie zajmuje. Jest to jedyne sensowne ustawienie, pozwalające zachować dotychczasowe komentarze. Zgodnie z powyższym proszę NIE próbować dodawać nowych.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.